czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 6 "To naprawdę TY?!"

Obudził mnie budzik,ale dziwne bo go nie ustawiałam. No,ale mniejsza o to. Gdy porządnie się ocknęłam zobaczyłam,że mam włączony laptop na 6 odcinku. Chciałam go zobaczyć,ale zawołała mnie babcia:
-Jade!Choć na śniadanie!
Zeszłam na dół do kuchni,gdzie babcia nalewała herbaty.
-Masz dziś jakieś plany?-spytała,gdy zaczęłam smarować kanapkę.
-O 3:00 mamy się spotkać z tym zespołem.
-A z tym Big Time Rush?
-Tak.
-To dobrze,że nie będziesz siedziała w domu.
-A ty babciu masz jakieś plany?
-No właśnie o 14:00 wybieram się na bingo.
-A to fajnie.
Zjadłam śniadanie, obejrzałam odcinki BTR z 1 serii i powoli musiałam się zbierać.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i wyruszyłam z domu. Do kafejki z mojego domu szło się ok. 15 minut.
Gdy już dotarłam Meg i Ely już czekały.
-Hej Jade!-powiedziały razem.
-Hej! Super ciuchy.
-Dzięki!-powiedziały razem. Twoje również.-uśmiechnęły się.
-Chłopcy już są?
-Jeszcze nie.-powiedziała Meg.
-Ile mamy na nich czekać?-spytała znudzona Ely.
-Spokojnie zaraz pewnie będą. Może wejdziemy do środka?-zaproponowałam.
W wejściu zaskoczył nas kelner:
-Czy panienki na spotkanie z Big Time Rush?
-Tak.-odpowiedziałyśmy razem.
-Proszę za mną.-zaprowadził nas do osobnej sali,gdzie czekał 7-osobowy stolik. Proszę zaczekać, panowie zaraz będą.-wyszedł.
Chwilkę później zjawili się chłopcy:
-Hej! Przepraszamy za spóźnienie, ale to wszystko przez Jamesa, bo chciał odwiedzić przyjaciółkę,ale niestety jej nie zastał.-powiedział Kendall i dosiedli się do stołu. A może byśmy mówili sobie po imieniu? Kendall!-uśmiechnął się.
-Meggie, dla przyjaciół Meg.-uśmiechnęła się.
-Elizabeth, dla przyjaciół Ely.-również się uśmiechnęła.
Teraz kolej na mnie!-pomyślałam.
-J...Jessica dla przyjaciół Jess.-uśmiechnęłam się, a dziewczyny spojrzały się na mnie z miną "WTF?".
-Miło Was poznać!-uśmiechnął się Latynos.
Uśmiechnęłyśmy się.
-Jak długo jesteście jeszcze w Nowym Jorku?-spytałam.
-2 dni. A dlaczego pytasz?-tym razem przemówił Logan.
-A tak.-uśmiechnęłam się.
-Przepraszam,że będę wścibska,ale James jak nazywa się twoja przyjaciółka?-spytała ze zmianą tematu Ely.
-Nie spokojnie.-uśmiechnął się. Jade Smith.
-Aha...-powiedziały razem Meg i Ely.
-Znacie ją?-spytał uradowany.
-Pewnie! To nasza przyjaciółka!
-Serio? To dlaczego jej z wami nie ma?-spytał,a ja zaczęłam się denerwować.
-Skąd wiesz,że jej tu nie ma?-uśmiechnęły się cwaniacko, a reszta chłopaków popatrzała na siebie.
-Co?-spytał zdziwiony,ale z błyskiem w oczach.
-Siedzi tu!-wskazały na mnie, a ja chciałam zapaść się pod ziemię.
-Przecież to Jessica.
-Nie to Jade! No powiedz coś!-naciskały, a ja chciałam je, wtedy zabić!
-Jade! To naprawdę TY?!-spytał prawie załamującym głosem.
-Tak we własnej osobie.-oznajmiłam,a on jak szalony psychopata rzucił się na mnie i mocno przytulił.
-Udusisz mnie!
-Przepraszam!-odsunął się. Czemu nie powiedziałaś od razu?
-Bo widzisz co się stało.-zaśmiałam się.
Również się zaśmiał. Może się jutro spotkamy?
Rozmawiał ze mną tak jakby nikogo innego tu nie było.
-No dobrze, a gdzie i o której?
-Może tu o 2:00?
-Okey.
-Czyli jesteśmy umówieni?
-Tak.
Czułam się trochę niezręcznie w tej sytuacji, ale co miałam zrobić? Po jego wybuchu radości wszystko wróciło do normy.
Chłopcy chcieli coś o mnie powiedzieć, ale James ich uciszał i głupio się uśmiechał. Nasze spotkanie dobiegało już powoli końca, przesiedzieliśmy razem 2 godziny. Przyznam,że dobrze się z nimi rozmawia. Pożegnaliśmy się i wszyscy poszli w swoją stronę. Dziewczyny od razu zrobiły mi wyrzuty dlaczego się nie przyznałaś?! Tak nie chętnie tego wysłuchałam.
-Jutro masz randkę z Panem Maslowem co ubierzesz?-spytała Meg.
-Nie wiem,chyba czarne jeansy i T-shirt. To nie randka!
-Co?!-wybuchnęły. Nie możesz tak iść na tą randkę!
-To nie randka!
-Chodź!-pociągnęły mnie do sklepu.
-Nie,proszę!!
-Nie gadaj! Tylko przymierzaj!-podały mi dwie sukienki. (żółtą i zieloną)
-Żółtej nie chcę!
-Och dobra trzymaj czarno-czerwoną. Może być?-powiedziała Meg.
Poszłam do przymierzalni. Najpierw ubrałam zieloną.
-I jak?
-Super! Teraz czarno-czerwona!
-Genialnie! Bierzemy!
-Nie mam kasy!
-My stawiamy!
-Nie mogę.
-Cicho, nie gadaj i ciesz się z prezentu!
Poszłam przebrać się z tej sukienki i poszłyśmy do kasy.
-I tak oddam wam kasę.
-No nie musisz, chyba,że zostaniesz Panią Maslow!-zaczęły chichotać.
-Tak bardzo śmieszne!-wyszłyśmy ze sklepu.
-Umówmy się o 7:00 na skype'a. Okey?-powiedziała Meg.
-Oki, czyli o 7:00.-powiedziałam razem z Ely.
-To pa!
-Pa!-skręciła do domu. (Meg)
-Cieszysz się?
-Z czego?
-Oj kobieto! Idziesz jutro na randkę z Maslowem!-krzyknęła Ely.
-To nie RANDKA! Tylko przyjacielskie spotkanie!
-Tak mów jak chcesz. Pa jutro się wyspowiadasz.-uśmiechnęła się i skręciła do domu.
No bomba,dlaczego one uważają,że to randka?! Przecież on może kogoś mieć!-z tymi myślami weszłam do domu.
Przywitał mnie Tytus:
-Hej malutki!-pogłaskałam go.
-O Jade już jesteś! Pójdziesz się przejść z Tytusem, a ja zrobię kolację dobrze?
-Dobrze.-zabrałam smycz i wyszłam.
Cały czas zastanawiałam się co będzie jutro. Pewnie będzie chciał wszystko wiedzieć. Nie mogę być smutna, ani zdenerwowana, bo od razu zobaczy,że coś jest nie tak. Od zawsze był troskliwy.-uśmiechnęłam się do siebie. Nie ważne, wróciłam z Tytusem do domu, zjadłam kolację, wzięłam prysznic i położyłam się spać.
---------------------------------------------------------
Jak się podobało? Mnie nawet ^^. Czekam na Wasze opinie i liczę na komentarze ;*.
Pozdrawiam Kochane i życzę szczęśliwych ostatnich dni wakacji ;( i SZKOŁA!! Czy tylko mnie się nie chce do niej iść?
 
                                                                                                                                   _Jade_







Rozdział 5 "Normalny dzień? Chyba nie całkiem!" cz.3

Najpierw wybrałam numer Ely odebrała natychmiastowo:
-Jade! Co tam?
-Hej! Rozmawiałam przed chwilą z Kendallem.
-Tak? Super! Ustaliliście coś?
-No właśnie o to mi chodzi. Mamy się spotkać jutro o 3:00 w Caffe-Latte.
-Jutro! Co ja mam ubrać?!
-To akurat nie problem.
-Nie problem! Ta jasne!
-Okey kończę.
-Pa!-rozłączyłam się.
Teraz wybrałam numer Meggie:
-Hej Jade! Co tam?
-Hej! Rozmawiałam przed chwilą z Kendallem.
-Z Kendallem? O ja cię!
-Mamy się spotkać jutro o 3:00 w Caffe-Latte. Chcesz iść?
-Aaa...-wydarła się do telefonu. Jeszcze się pytasz! Pewnie!
-Okey to w takim razie jutro o 3:00 pod kawiarnią.
-Oki!
-To do zobaczenia!
-Pa!-rozłączyłam się.
Wszystko już załatwione, teraz czas,żeby poszukać jakiś ciuchów i trochę dowiedzieć się o BTR. Najpierw zdecydowałam się,że przygotuję strój. Wybierałam go z jakąś godzinę mam nadzieję,że będzie odpowiedni.
Później zajęłam się wyszukiwaniem ich osoby w internecie. Na początku sprawdziłam Jamesa Maslowa, bo pamiętam jak ma na imię i nazwisko. Następny był Logan,Carlos i Kendall. Dowiedziałam się wielu ciekawych informacji. (z wikipedii ^^) Czas przy tym zleciał nie miłosiernie. Była już 9:00, poszłam szybko pod prysznic i z powrotem usiadłam przed laptopem. Obejrzałam 5 odcinków serialu Big Time Rush i w którymś momencie odpłynęłam.
-------------------------------------------------
NA RESZCIE!! BLOGGER ZADZIAŁAŁ!! WOO HOO!! Jak obiecałam spróbuję dodać również 6. ^^.

 Ufff... To była ostatnia część 5 rozdziału. Jak się podobało? Mi nawet tak średnio, ale cóż. To mnie, a Wam?

                                                                                                                                    _Jade_

środa, 28 sierpnia 2013

Informacja

Hej. Pewnie jak wiecie mam problem z bloggerem na komputerze,przez co jeden rozdział opublikowałam z telefonu. Jest to ciężkie :(. Więc chwilowo nie dodam rozdziału z powodu problemu technicznego. Ale spokojnie waszych blogów nie opuszczę ;). Jeśli już mi się "naprawi" to rozdział oczywiście dodam ^^,więc czekajcie wytrwale,a ja obiecuję,że dodam 2. Co Wy na to? Trzymajcie kciuki.

Pozdrawiam xoxo

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 5 "Normalny dzień? Chyba nie całkiem!" cz.2

Chwilę po ogarnięciu poszłyśmy do dyrektora, a ten zaczął swoją jakże ciekawą historię na temat jedzenia i młodzieży bla,bla,bla. Ale plusem w całej tej sytuacji było to,że dyrektor zawsze ogląda i sprawdza na kamerach kto zaczął i potem dostaje ukarany kozą na 2 miesiące. Skąd to wiem? No lądowało się już parę razy na dywaniku, ale to nie z mojej winy. Tak, więc ja dostałam 2 dni pomocy w klubie naukowym. Mam tam w czymś pomagać i sprzątać, a panna Danis 2 miechy kozy ^^.
-To niesprawiedliwe!-marudziła.
-Panno Smith może już pani iść!-zrobiłam jak kazał.
-A ja?-pytała Danis. Nie wiem co było dalej i nie chcę wiedzieć, wiem tylko do czego mogła się posunąć, żeby nie być w tej kozie, a nasz dyrektor woli młodsze, a więc blee.... po co ja o tym myślę? Jej życie, jej sprawy.
Ely i Meg czekały ma mnie przy szafce.
-No i jak?-spytała Meg.
-Dobrze dostałam 2 dni na pomaganie w klubie.
-No to nie tak źle.-powiedział Ely. A Danis?
-2 miesiące kozy, ale nie chcesz wiedzieć do czego może się posunąć, żeby w niej nie zostać.
-To akurat wie każdy!-powiedział razem.
-To co idziemy podsłuchać?-spytała z cwanym uśmieszkiem Ely.
-Jesteś chora!-powiedziałam razem z Meg, ale i tak poszłyśmy.
Oczywiście w gabinecie dyrektora działo się to czego można było się domyślić. Trochę nas to bawiło, że Danis jest taka głupia, a do dyrektora nie miałyśmy słów stary zboczeniec blee... tak w ogóle to była szkoła!
-Gdyby nie mogli tego później.-powiedziała Meg.
-Jest 2:00, a w piątki o tej godzinie w szkole już nikogo nie ma.-powiedziała Ely.
-Co robicie?-spytał szepcząc Conor.
-Conor!! Co Ty tu robisz? Wystraszyłeś nas!-ochrzaniłam go szeptem.
-Szukałem Ciebie. Co to za jęki?
-Jade?-spytały zaskoczone Ely i Meg.
-Tak! Nie ważne sama wam powie. A teraz może mi ktoś wyjaśnić co to za jęki?
-Nie wiesz co one oznaczają?-spytała go Ely.
-No pewnie,że wiem! Ale kto tam jest?
-Hmm... zastanów się.-powiedziałam.
-Dyrektor i Danis?
-No, a skąd wiedziałeś?-spytała Meg.
-Od kolegi mówił,że Danis jest nawet dobra w te klocki.
-Ta chłopcy!-powiedziałyśmy we trzy.
-No co same pytałyście!
-Nie ważne! Chodźmy już!
Wyszliśmy przed szkołę. Cała nasza czwórka szła w tym samym kierunku.
-Jak myślicie Danis będzie w tej kozie?-spytała Meg.
-Sądzę,że raczej nie, po takiej zabawie!-zaśmiał się Conor.
-Ciekawe, a może to Ty się z nią bawiłeś, a teraz kłamiesz,że kolega.-powiedziałam.
-Nie! A co zazdrosna? Wolę inną!-puścił mi oczko, a Ely i Meg zaczęły chichotać.
-Przestańcie!-ochrzaniłam je.
-Oj przestań,cieszą się naszym szczęściem.-przygarnął mnie do siebie, ale ja się wyrwałam.
-Jade może dasz mu szansę? Ładnie razem wyglądacie jako para. A teraz jest miły.-powiedziała Meg i uśmiechnęła się do Conora, a on odwzajemnił gest.
-Po 1: Dałam mu już szansę!
Po 2: Prędzej wolałabym zjeść śmieci niż z nim chodzić!
Po 3: Teraz tak tylko udaje!
Pa!-skręciłam wkurzona do domu.

*Z perspektywy Elizabeth*
-Conor nie martw się! Ona też Cię lubi.
-Tak bardzo tylko nie chce się przyznać! Na pewno z nią pogadamy.-powiedziała Meg.
-Na prawdę to zrobicie?
-No przynajmniej się postaramy.-powiedziałam.
-Dzięki.-przytulił nas.
-Pa! Do poniedziałku w szkole!-rzuciłam i poszłam do domu.

*Z perspektywy Jade*
No jasne brakuje mi jeszcze tego pajaca na głowie. Ściągnęłam buty i weszłam wściekła do salonu.
-Cześć Jade! Jak było w szkole?
-Cześć! Nawet nie pytaj!
-Co się stało?
-Raczej kto się stał!
-Kto?
-Conor i Danis!
-O co chodzi? Tylko powoli najpierw Conor.
-Babciu jak wiesz od przedszkola jesteśmy wrogami, a on teraz mówi,że mnie kocha!
-No wiesz, może mówi prawdę? Skoro już w przedszkolu Ci dokuczał to znaczy,że Cię podrywał.
-I Ty babciu przeciwko mnie? No nie wiem. Może? Ale co z...-urwałam.
-Co z kim lub z czym?
-Nie ważne.
-A o co chodzi z Danis?
-Nie chcę o tym rozmawiać. Może jutro.
-Dobrze, jak chcesz do niczego Cię nie zmuszam i pamiętaj, że zawsze Cię wysłucham. Jesteś głodna?-zmieniła temat.
-Dzięki babciu!-uśmiechnęłam się. Chwilowo nie jestem głodna idę do siebie.
Była 3:00 miałam jeszcze całe popołudnie, ale czułam się wykończona całym tym dniem. Nagle usłyszałam,że dzwoni mój telefon.
-Ta ciekawe, kto chcę mi truć dupę!
Popatrzałam na wyświetlacz, rozpoznawałam ten numer, ale nie pamiętałam skąd.
Odebrałam:
-Słucham?
-Hej to ja Kendall z Big Time Rush!
-Hej! O co chodzi?
-No wiesz mieliśmy się spotkać i się lepiej poznać pamiętasz? Bo, wtedy wszystko było tak na szybko, a James chciał jeszcze podziwiać rodzinne miasto.
-Tak,tak pamiętam. To na kiedy i o której?
-Na jutro o 3:00 w kawiarni Caffe-Latte. Wiesz,gdzie to jest?
-Pewnie! Przekażę przyjaciółce i na pewno będziemy.
-To super! A masz jakieś może jeszcze 2 koleżanki?
-2 nie, ale jedną znajdę. A co się stało?
-Te 2 dziewczyny z wtedy nie chciały iść.
-To ich strata! Z wami?! Jak one mogą?!-udawałam oburzoną. To możemy przyjść we 3 jeśli pasuje.
-No z nami, aż dziwne. Pewnie to marzenie każdej Rusher co nie?
-Tak!
-Haha!-zaśmiał się do telefonu. Czyli będziecie we 3! To do zobaczenia!
-Kendall...-nie zdążyłam bo się rozłączył. Chciałam go spytać skąd ma mój numer, ale to już nie ważne.
Teraz musiałam zadzwonić do Ely i Meg, aby powiedzieć im o jutrzejszym spotkaniu. O nie one już jutro! Ciekawe co ubiorę,żeby znowu wyglądać jak Rusherka. Nie ważne później coś znajdę. Najpierw wybrałam numer Ely odebrała natychmiastowo: ....
-----------------------------------------
Hej! Jak mówiłam mam problem z bloggerem nie pokazują mi się posty,więc rozdział dodany z telefonu mam nadzieję,że blogger się naprawi i będę mogła dodawać rozdziały z komputera.
Jak się podobało? Czekam na Wasze szczere opinie.
Pozdrawiam Kochane _Jade_.
Wybaczcie,że piszę tak mało,ale wiecie cieżko się pisze na fonie. Oki do zobaczenia. Nie obiecuję Wam,że rozdział pojawi się w pon. bo to zależy od bloggera.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 5 "Normalny dzień? Chyba nie całkiem!" cz.1

Tak dziś piątek! Najlepszy dzień w tygodniu! Do szkoły poszłam na 8:45, ponieważ zaspałam na pierwszą lekcję. (chemię :P) Ale nie ważne. Dzień zapowiadał się ciekawy i dobry, ale niestety się pomyliłam dlaczego? Bo zacny pan Conor czekał na mnie przy szafce:
-Witaj J! (od aut. czytaj dżi) Co tam?
-J co?
-No J zdrobnienie od Jade. Może być?-uśmiechnął się.
-A zresztą co mnie to obchodzi mów se jak chcesz! Czego tu chcesz?-otworzyłam szafkę,żeby wyciągnąć podręcznik do matmy.
-Chciałem Cię przeprosić!
-Co ty gadasz? Nie piłeś czegoś czasem? Ty Conor Slim dowcipniś, pies na baby chce mnie przeprosić?!
-Jade ja chcę, na prawdę!
-Nie uważasz,że to trochę za późno?! A tak w ogóle czy to czasem nie jest ukryta kamera?! Zróbmy z Jade idiotkę?!
-Nie, proszę Jade wysłuchaj mnie!
-Nie Conor my nawet się nie kumplujemy! Rozumiesz?! Jesteśmy wrogami od przedszkola!-chciałam dokończyć moją przemowę, ale ON MNIE POCAŁOWAŁ! Odsunęłam się od niego natychmiast i uderzyłam go w twarz.
-Tobie do reszty odbiło?! O co Ci chodzi chcesz ze mnie zrobić kretynkę?!
-Nie Jade zrozum!
-Co mam zrozumieć!-trzasnęłam szafką.
-Kocham Cię!
-Co?!
-K-o-c-h-a-m ...-przerwałam mu.
-Nawet nie kończ! Co Ci odbiło?! Naćpałeś się czegoś?!
-Nie, nie ćpałem, ani nic! Zrozum podobasz mi się od przedszkola! Tylko James!-wkurzył się.
-Co! Ty se chyba jaja robisz! Tak w ogóle nie mieszajmy go w to, bo to Ty zacząłeś, a on mnie obronił!
-Nie ważne! Ale mówię Ci prawdę! Widziałem Cię wczoraj! Byłaś piękna i zrozumiałem,że chcę Cię za wszystko przeprosić i zacząć od nowa.
-Nie masz czasem gorączki?!-zmieniłam szybko temat i dotknęłam jego czoła. Ciepłe! Chodź, może zaprowadzę Cię do pielęgniarki.
-Jade nie mam gorączki! Daj mi szansę!
-Dobra tylko się zamknij i nikomu ani słowa, że mnie pocałowałeś! Rozumiemy się!
-Podobało Ci się?-zmienił temat i uśmiechnął się łobuzersko.
-Twoja szansa zaraz minie!-zgromiłam go wzrokiem.
-Okey, przepraszam.
Nic nie odpowiedziałam i udałam się do sali z matmy. Całą drogę szłam zamyślona. Jak to możliwe,że mój wróg próbuje wyznać mi miłość?! Ja chyba śnię!
-Jade!Jade!-podbiegła do mnie Meg (koleżanka, która również mnie akceptuje)
-Hej! Przepraszam nie słyszałam, byłam zamyślona.
-Spoko nic się nie stało. A jak było na koncercie?
-Ely Ci powiedziała,że z nią byłam?
-Nie sama wiem, bo Cię widziałam, też akurat na nim byłam.-uśmiechnęła się.
-Serio?
-Tak,ale byłam z tyłu, więc mogłaś mnie nie widzieć. Widziałam jak James na Ciebie patrzał na tej scenie! I jeszcze zadedykował Ci piosenkę! To było boskie! Aha no właśnie, przepraszam,że dopiero teraz, ale wiesz byłam strasznie podekscytowana tym koncertem i zapomniałam.-podała mi pudełeczko. Wszystkiego Najlepszego!-przytuliła mnie.
-Dziękuję! Ale nie musiałaś mi nic kupować.
-Oj tam, oj tam! W końcu się kumplujemy no nie?
-No tak. Jeszcze raz dzięki!-przytuliłyśmy się.
-Okey Jade ja lecę, bo mam fizykę i się jeszcze spóźnię, a wiesz jak jest pani Dorten.
-No wiem! Okey to pa widzimy się na lunchu?
-Tak,jasne!-pobiegła pod salę z fizyki i wtedy zabrzmiał dzwonek. Matematykę miałam z panią Tereson, nawet spoko babka. Tylko,że na tej lekcji jestem sama, no może nie zupełnie bo jest tu część ludzi, których znam, ale ze sobą nie rozmawiamy. Ely ma teraz biologię, Meg fizykę, a Conor historię. Czemu ja o nim myślę!-ochrzaniłam się w myślach. Do czego to doszło,żeby myśleć o swoim wrogu! Nic gorszego nie mogło mi się przydarzyć, a jednak.
                   Podczas lunchu siedziałam z Ely i Meg przy jednym stoliku, gdy podeszły do nas głupia i głupsza czyli Mady i Danis:
-Cześć dziewczyny!-powiedziały przeżuwając gumę.
-Czego?-burknęłam.
-Chciałyśmy się spytać, czy możemy się dosiąść?-uśmiechnęła się Danis (szczerze nie lubię obydwóch, ale Danis jest gorsza)
-Wy, do nas dosiąść? Od kiedy?-spytała Ely.
-Od dzisiaj!-powiedziały we dwie.
-Jade uważaj!-krzyknęła Meg, ale nie zdążyłam się odwrócić, a te wredne krówsko Danis oblało mnie sokiem.
-Co Ci odbiło?-spytała zdenerwowana Ely.
Zaczęły się głupio śmiać.
Myślałam,że ją zabiję mój ulubiony T-shirt i włosy!
-Idźcie stąd i podręczcie kogoś innego!-warknęła Meg.
-Nie,nie skoro tak chce się bawić nasza Danis to się zabawimy!-wzięłam moją sałatkę (trochę szkoda,ale warto) i rzuciłam jej za dekolt bluzki.
-O teraz przegięłaś!-zaczęła się bitwa na jedzenie.
Oczywiście trwała by dłużej, gdyby nie dyrektor, Conor i Patrick.
-No to pięknie.-pomyślałam.
-Puść mnie!-wydzierała się i szarpała Patrickowi Danis.
Ja to samo tylko do Conora nie chciałam,żeby mnie trzymał za dużo tego jak na jeden dzień.
-Panno Smith i Panno Obons macie natychmiast wstawić się u mnie w gabinecie!
Chwilę po ogarnięciu poszłyśmy do dyrektora...
---------------------------------------------------
Jak? Rozdział 5 jest podzielony na 3 część,bo jak bym zrobiła wszystko w jednym było by za długie ^^.
Chce wam zaprezentować mojego nowego bloga jest to taka Moja Inna Historia mam nadzieję,że wpadniecie Prolog już jutro!(LINK w Zakładce MOJA KSIĄŻKA)
Oki teraz czas na moje odpowiedzi do waszych komentarzy (jak już mówiłam pod każdym postem mogą być umieszczane takie odpowiedzi ^^,ale nie koniecznie zawsze.)
Do Kini: Inaczej? Hehe :* (Czyli chyba wiem o co chodzi ^^)
Do Julka Magda: Wiesz,że pytałaś co będzie się działo ^^. Plosię nie fochaj się na mnie :(.
Do Janey ^^: Dziękuję za dłuuugi komentarz (wiesz ile się naczytam? I specjalnie długa odpowiedź) Tak rozdział 4 długi no ten nawet też,ale mniejsza. Powinnaś się cieszyć,bo później może ich zabraknąć. Conor nie chciał. Tak w ogóle to nie za dużo byś chciała Ty nie wyżyta seksualnie dziewczynko ^^. Jade czeka na tego jedynego nie to co Danis. Co do taj sceny to tak mi się napisało :P. Jeśli coś mi zrobisz to moje czytelniczki możliwe,że coś Ci zrobią ^^,a Ty wtedy nie doczekasz się dalszych rozdziałów :*.
Do Kiki Rusherki: Dziękuję :*. Jeszcze się podzieje z Jade i Jamesem ^^. Już przeczytała i zostawiłam komentarz  :*.

Jak już pewne zauważyłyście pojawiła się nowa zakładka,jeśli chcecie to zapraszam możemy popisać ;). To do następnej części,która będzie w piątek o 14:00.


_Jade_<3

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 4 "Koncert Urodzinowy"

Dziś moje cudowne urodziny! Każdy dzień powinien być równie cudowny prawda? Ale po co tyle szumu? Urodziny=dzień jak co dzień.
Babcia pichci w kuchni, Tytus śpi u mnie w łóżku,a ja idę do szkoły. Ubrałam się, zabrałam kanapki z kuchni i poszłam do szkoły. W drodze zastanawiałam się dlaczego Ely się ze mną nie umówiła, ale nie ważne.
Miałam świetny ranek,ale do czasu:
-Witaj księżniczko!
-Czego Ty chcesz?! I NIE MÓW DO MNIE KSIĘŻNICZKO!
-Chciałbym Ci złożyć życzenia. Oj nie gniewaj się!
-Dziękuję! Pa!-oddaliłam się do klasy z biologi.
-Kochanie,proszę zaczekaj!-podbiegł do mnie ten palant.
-Złożyłeś życzenia to czego jeszcze chcesz?
-A nie chcesz prezentu?-zbliżył swoją twarz do mojej.
-Spadaj!-uderzyłam go w twarz.
-Ostra z Ciebie zawodniczka! Takie lubię!-uśmiechnął się.
-Serio Conor odwal się!-weszłam do klasy.
Ely siedziała już w klasie razem z resztą, brakowało tylko mnie i tego palanta.
-Wszystkiego Najlepszego Jade!-krzyknęła Ely i mnie przytuliła.
-Wszystkiego Naj!-dorzuciła reszta klasy.
-Dzięki!-usiadłam na swoje miejsce. Czyli ostatnia ławka przy ścianie.
-Proszę siadać zaczynamy lekcję!-zawołała nauczycielka.
Biologia zleciała szybko jeszcze tylko 6 lekcji. Po lekcjach szybciutko poszłam do domu, żeby się przebrać w mój strój. Mam nadzieję,że będę wyglądała jak Rusherka. Zrobiłam do tego lekki makijaż i fryzurę. Wyglądałam inaczej, bardziej dziewczęco. Była 2:30 zabrałam jeszcze swoją małą czarną torebkę i spryskałam ciało mgiełką malinową (od autorki: Podobno przyciąga chłopaków jak magnes :*)
Gdy wyszłam do Ely zobaczyłam,że ona i jej mama czekają na mnie przed domem,więc poszłam się przywitać:
-Dzień Dobry! Hej Ely!
-Dzień Dobry! O Jade ładnie wyglądasz.-powiedziała i się uśmiechnęła.
-Dziękuję prze Pani.-odwzajemniłam uśmiechając się.
-Jade to Ty? Nie poznałam Cię!-powiedziała Ely.
-We własnej osobie.-uśmiechnęłam się.
-Wow!
-Widzisz umiem się ubrać.-uśmiechnęłam się.
-Dziewczynki, wchodźcie do auta bo będziecie spóźnione!-powiedziała mama Ely.
-Mamo nie dziewczynki! Nie mamy już 7 lat!-narzekała Ely.
-Dobrze, nie ważne wchodźcie bo będziecie spóźnione.-weszłyśmy do auta. Ely całą drogę podśpiewywała, jej mama uważnie prowadziła, a ja myślałam o moim przyjacielu. Zastanawiałam się jaki jest teraz, co lubi itd. Z zamyślenia wyrwała mnie piszcząca Ely.
Wyszłyśmy z auta, a jej mama uchyliła szybę:
-Przyjadę po was o 7:00.
-Dobrze mamo! Pa!-pociągnęła mnie pod scenę.
Scena była naprawdę ogromna, a ile było piszczących fanek! Masakra.
-Ale super! Jestem na koncercie mojego ulubionego zespołu z moją najlepszą przyjaciółką! Mam miejsce w pierwszym rzędzie i wejściówki za kulisy! Czego jeszcze chcieć? A wejścia na scenę do piosenki Worldwide!-cieszyła się Ely, ale jej radość przerwała piosenka wejściowa. Wszystkie dziewczyny są chore! Piszczą jak szalone! Następną była jak jej szło? Aha This is our someday. Czułam się dziwnie, te wszystkie dziewczyny znają ich piosenki, a ja ani jednej. Ely śpiewała razem z nimi i był wpatrzona w Logana, a ja obserwowałam uważnie mojego przyjaciela. Na scenie czuł się swobodnie, był uroczy, a jego uśmiech! Ach... Pff o czym ja myślę!-skarciłam siebie w myślach i wróciłam do słuchania.
Najgorszy moment był, wtedy gdy Ely i reszta zaczęły tak piszczeć,że nie słyszałam swoich myśli. Jak się później okazało chłopcy wybierają 4 dziewczyny i śpiewają "Worldwide" podobno. Wiecie co te fanki robiły? Rzucały się na scenę, ciągły chłopaków za ciuchy! Ochrona ledwo dawała radę.
Gdy wybrali 3 dziewczyny, jeden z nich podszedł  do MNIE! A Ely mnie popchnęła i chcąc nie chcąc poszłam z .... nawet nie wiedziałam z, którym dopiero później, gdy podniosłam głowę zobaczyłam piękne brązowo-zielone oczy i śliczny śnieżno-biały uśmiech. (od autorki: same już wiecie kto to :*)
Chwilę później siedziałam już na scenie z zespołem, którego nawet nie znałam, czułam się ja nowa w klasie.
Chciałam im powiedzieć,że nie jestem ich fanką, ale oni zaczęli już śpiewać i przytulać! Blee.. chociaż jak później się okazało było nawet fajnie, ale byli mega spoceni i to było ohydne, ale najwyraźniej fankom nie przeszkadzało. Po piosence te 3 dziewczyny płakały jak bobry, a ja nie i dziwnie się na mnie patrzały, ale  nie ważne. Zeszłyśmy ze sceny, a chłopcy mieli przerwę na przebranie.
-Jade! Jade!-krzyczała Ely.
-Super wszyscy znają moje imię i znajdą mnie na twitterze! Dzięki!-zgromiłam ją wzrokiem.
-Podobało Ci się? Widziałam jak na niego patrzałaś!-piszczała z zachwytu.
-Możemy porozmawiać jutro?
-Okey opowiesz mi na fizyce!
-Tak,tak.-ciekawe o czym. Z zamyślenia wyrwał mnie głos:
-Hej Nowy Jork!-zaczął blondyn, a laski zaczęły piszczeć. Jestem Kendall Schmidt!-zaczęły jeszcze bardziej.
A co było przy reszcie:
-Jestem Carlos Pena!-uśmiechnął się i złożył ręce w kształcie serca, wtedy to był pisk gorzej niż ambulans na syrenie.
-Jestem Logan Henderson!-coś zabidboksował, Ely krzyczała z całych sił jutro pewnie nie będzie umiała mówić, może to i dobrze ;).
-Hej! Jestem James Maslow!-ten to w ogóle nie musiał nic robić, był taki pisk,że reflektory się ruszały. Teraz zaśpiewamy piosenkę Paralyzed! Dedykuję ją mojej, przyjaciółce, która ma dziś urodziny! Wszystkiego Najlepszego Jade!
-Jade o Cię pamięta!-piszczała Ely.
-Może,a może dlatego,że cały czas krzyczysz moje imię!?
-Oj sorry.
-Nie ważne! Cicho, bo chcę usłyszeć piosenkę!
Uśmiechnęła się, a ja zaczęłam wsłuchiwać się w tą piosenkę.
Przyznam,że była fajna,rockowa! Zaśpiewali jeszcze 3 piosenki, a ostatnią była "City Is Ours" z tego co zapamiętałam od Ely, potem nastała ta chwila (zakończenia, ale i wejściówki za kulisy) Razem ze mną i Ely były jeszcze 2 dziewczyny, które też pewnie wygrały konkurs. Chłopcy do nas podeszli i się uśmiechali, z tego co zauważyłam jedna z nich była Maslowerką, a ta druga Schmidterką podobno, przynajmniej tak powiedziała mi Ely o co chodzi z tymi fankami. Moją uwagę przykuło spojrzenie szatyna. On patrzył się na MNIE! Widać było, że ta Maslowerka jest zazdrosna, ale nie ważne. Przybył ich menadżer i powiedział:
-Chłopcy,zbieramy się!
-Ale przecież spotkanie!-rzucił Latynos.
-Spotkanie, ach tak! To umówcie się na kawę czy coś bo musimy jechać!
-Okey!To mój numer!-podał mi i tej Schmidterce Kendall.
Zadzwonimy do was z datą spotkania, okey?-uśmiechnął się.
-Okey.-odpowiedziałyśmy wszystkie.
-To do zobaczenia!-rzucili i poszli za swoim menadżerem.
My też nie miałyśmy już nic do roboty, więc poszłyśmy na parking, gdzie już prawdopodobnie powinna czekać mama Ely.
-Jade!-zaczęła Ely.
-Tak?
-Widziałam!-uśmiechnęła się cwanie.
-Co?
-To ja na niego popatrzałaś!
-Ja?! O nie,nie moja droga to ON!
-Taaa jasne!
-No to ON!
-Wiesz,że zadedykował Ci piosenkę?
-No i co?
-To,że był rockowa!
-No i co związku z tym?
-To,że wiedział o Tobie! Rozpoznał Cię!
-Chyba nie! To był przypadek!
-Tak przypadek! Mów jak chcesz,ale ja wiem,że jest inaczej!-uśmiechnęła się.
-Przestań!-krzyknęłam.
-Okey!-podniosła ręce w geście obrony.
-Nie przepraszam! Ale jeśli to komuś powiesz to się wyprę!
-Oki!
-Już jesteśmy!-powiedziała nagle mama Ely.
-Dziękuję za podwózkę! Do widzenia!
-Do widzenia Jade!
-Pa Ely!
-Pa!
Poszłam do domu, gdzie babcia siedziała w salonie, a Tytus dotrzymywał jej towarzystwa.
-Cześć!-przywitałam się, ściągając buty.
-O Jade! Witaj! Jak koncert?
-Dobrze!
-Opowiedz mi coś więcej?-nalegała i poklepała miejsce obok niej.
Usiadłam. No dobra, więc tak: Zagrali jakieś 8 piosenek ogólnie pop, ale jedna była rockowa i bardzo mi się spodobała.
-No widzisz już lepiej! A teraz zamknij oczy!
Zrobiłam jak kazał.
-Możesz już otworzyć!-podała mi 2 pudełeczka.
W jednym był super naszyjnik, a w drugim kluczyki do samochodu!
-Babciu!-przytuliłam ją z całych sił.
-Ten jeden jest od rodziców. No tak jakby.
-Dziękuję!
-Chcesz zobaczyć prezent?
-Pewnie!
Zaprowadziła mnie do garażu, który wcześniej należał do taty. Moim prezentem był Fiat 500.
-Jest ekstra! Jutro pojadę na przejażdżkę!
-Dobrze,ale po szkole.
-Tak!-wróciłyśmy do domu.
Ku mojemu zdziwieniu, ktoś zadzwonił do drzwi, więc poszłam otworzyć:
-Ely? Co ty...
-Hej! Zapomniałam!-wręczyła mi 2 pudełeczka. Jedno od mamy!
-Dzięki!-przytuliłyśmy się. Mamie też podziękuj!-uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
-Kto to?-zawołała babcia z kuchni.
-Ely!
-Tak późno?
-No nie,aż tak późno. Zapomniała o prezencie.-w tym czasie weszłam do kuchni i zaczęłam bawić się  pudełkami wiedziałam,że w jednym będzie kostka, a w drugim? Zastanawiam się co mogłam dostać od Pani Katie nie wytrzymałam tego napięcia, otworzyłam. Moim oczom ukazały się piękne kolczyki.
-Piękne!
-Prezent?
-Tak! Kolczyki dostałam od Pani Katie.-pokazałam babci prezent.
-Rzeczywiście piękne! Jesteś głodna?
-Troszkę.
-Mogą być płatki owsiane z mlekiem?
-Tak!-podała mi miskę z jedzeniem.
Po kolacji udałam się do pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się spać, ale przed tym myślałam o koncercie.
---------------------------------------------------
Jak się podobało? To chyba najdłuższy rozdział w mojej karierze ^^. Rozdział ogółem wyszedł, no taki sobie, ale jest dużo rzeczy do wyświetlania, a właśnie to lubię! :*. Hmm... Jakoś rozdziały na tym blogu wychodzą mi takie długie ^^.

P.S Dziękuję bardzo dziewczynom które dołączyły do grona obserwatorów <3. I LOVE YOU ;*. Oraz Thx za 500+ wejść :*.

P.S 2 Wiem,że to będzie już przesada,ale mniejsza o to ^^. Hmm... założyłam 5 bloga. Tylko tym razem bardziej takie Love Story. Tak pewnie myślicie,że jestem chora,że zakładam tyle blogów, a potem nie będę miała na nie czasu, ale po prostu uwielbiam pisać i nic na to nie poradzę :). Link w zakładce MOJA KSIĄŻKA. Serdecznie Was Zapraszam :).

Aha umówmy się tak,że zawsze pod postem będę na coś odpowiadała z komentarzy, oki? A jeśli macie do mnie pytania to również zapraszam do nowej zakładki ^^.

Do Kini: No co ja mogę powiedzieć? :*.
Do Janey ^^: Racja to ja Cię przekonywałam do bycia Rusher ^^. Stare dobre czasy podstawówki ^^. A co do anime racja,choć chwilowo bez nich żyję :P.
Do Julka Magda: W realu też bym umarła. Może to nawet sweet...(te zdjęcie w portfelu :D)
Do Kiki Rusherki: Hahaha :) Fajnie,że już wróciłaś ^^. Przeczytałam bloga (nowy rozdział ;*)

_Jade_




wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 3 "Korki"

Obudził mnie mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła Ely:
-Halo?-powiedziałam zaspanym głosem.
-Aaaa....-zaczęła piszczeć do słuchawki. Wygrałam, a w zasadzie my wygrałyśmy!
-Co?
-Wygrałyśmy ten konkurs!
-Aha.-powiedziałam obojętnie. A wiesz która godzina?!
-04:00.
-No własnie 04:00!! Nie, którzy ludzie śpią!-ofuknęłam ją.
-Nie przesadzaj! Dziś po szkole idziemy do mnie!
-Taa...okey!-rozłączyłam się i znowu zasnęłam.

*07:00*
Teraz o punktualnej porze obudził mnie mój budzik.
Ta 7:00.-wyłączyłam budzik. Wygramoliłam się z łóżka,podeszłam do szafy, wybrałam odpowiednie ciuchy i poszłam do łazienki. Po wyjściu zabrałam swoją torbę i zeszłam na dół. Babcia przygotowywała mi śniadanie.
-Hej babciu!-przywitałam się siadając do stołu.
-Witaj Jade! Robię Ci 2 kanapki z serem i zielonym ogórkiem.
-Super!-podeszłam do lodówki po butelkę wody i schowałam ją do torby. Babciu dziś po lekcjach idę do Elizabeth.
-Dobrze kochanie,tylko nie wracaj zbyt późno.
-Jasne!-podała mi kanapki, które wylądowały w torbie. Pa babciu!-krzyknęłam wychodząc z domu.
Zauważyłam,że w moją stronę biegnie Ely, więc zaczekałam na nią i razem poszłyśmy do szkoły. Lekcje przeminęły jak z wiatrem, więc czekałam na Ely przed szkołą, bo zapomniała zabrać czegoś z szafki.
-Co tak długo?-spytałam,gdy w końcu wyszła ze szkoły.
-Szukałam zeszytu.
-Okey. Idziemy do Ciebie?
-Tak.-ruszyłyśmy do Ely.

*Pokój Elizabeth*
-Dlaczego miałyśmy przyjść do Ciebie?-spytałam i usiadłam na jej łóżku.
-Ponieważ...-usiadła na swoim łóżku obok mnie. Muszę Cię czegoś nauczyć.
-Niby czego? Proszę Cię i tak nie nauczysz mnie chemii, to nie jest twoja mocna strona.
-Nie chodzi o chemię!-przewróciła oczami,pokazał mi swój zeszyt cały oblepiony naklejkami i zdjęciami z BTR.
-Nie! Proszę!Tylko nie to!
-Tak!-zaczęła swój wykład.

*Po zakończeniu wykładu*
-Czego się dowiedziałaś?
-Ten zespół składa się z 4 chłopaków, którzy grają też w serialu "Big Time Rush".
-Dobrze!-uśmiechnęła się. A teraz skład.
-Kendall Schmidt, Carlos Pena, Logan Henderson i James .... nie pamiętam!
-Maslow! Ile razy mam Ci powtarzać jego nazwisko!
-Co,co,co?!
-M-a-s-l-o-w!-przeliterowała.
-Okey. Maslow?
-Tak! Coś nie tak bo zbladłaś?
-Ely to ten James!
-Co?
-No ten mój przyjaciel z przedszkola!
-Chyba zbieżność nazwisk?
-Chyba nie! Włącz kompa!
-Po co?
-Po info!
-Ej ja tu jestem Rusher, więc pytaj mnie jestem encyklopedią!-zaśmiała się.
-Okey,gdzie się urodził?
-W Nowym Jorku.
-Kiedy?
-16 lipca.
-To on!-pokazałam jej zdjęcie, które noszę w portfelu. (od autorki: Trochę dziwne no nie, ale to Jade ^^)
-No to on! Na serio, chodziłaś z Jamesem Maslowem do przedszkola i był twoim przyjacielem!
-No chodziłam. Tak,ale w przedszkolu.
-Wow! Myślisz,że Cię pamięta?
-Wątpię.
-Dlaczego?
-Bo kiedyś byłam blondynką, a w ogóle się zmieniłam.
-Może, ale zobaczymy jutro!
-Co? Czemu jutro?
-Koncert! Ile razy mam powtarzać!?
-Okey,sorry.
-Moja przyjaciółka zna Jamesa Maslowa!-zaczęła śpiewać.
-Ely!
-Sorki poniosło mnie! Będziesz Rushers!?
-Nie!
-Proszę, tylko na jeden dzień!
-No jasne i jeszcze na dodatek w moje urodziny?!
-Proszę!
-Dobra,ale tylko dlatego,że chcę zobaczyć mojego przyjaciela! Jak się zmienił!
-Ta jasne!-uśmiechnęła się,a ja zgromiłam ją wzrokiem.
-Oki sorki! Ale będziesz Rusher!-przytuliła mnie.
-Na jeden dzień!
-Pożyczę Ci ciuchy!
-Nie trzeba!
-Ale ubierzesz się na czarno.
-Nie,zobaczysz.
-Trzymam za słowo!-złożyłyśmy obietnicę paluszka.
-O której jest koncert?
-O 3:00 moja mama nas zawiezie.
-Okey,czyli mam u Ciebie być mniej więcej o 2:40?
-Tak!
-Dobra. Ja lecę,bo już późno.
-Okey. To pa i do jutra!

*W domu Jade*
Jak zwykle przywitał mnie Tytus. Babcia siedziała w kuchni. To chyba nigdy się nie zmieni. Ale nie ważne.
-Witaj Jade!
-Hej!
-No i jak?
-Dobrze jutro idę na koncert.
-Ooo.. jaki AC/DC?
-Nie,a jest?
-Nie chyba nie ma.-zaśmiała się.
-Szkoda. Idę z Ely na koncert Big Time Rush!-babcia zrobiła zdziwioną minę.
-Big co?
-Big Time Rush. Zespół, który lubi Ely.
-Aha rozumiem.-uśmiechnęła się. Głodna?
-Trochę.
-W lodówce jest zupa odgrzejesz sobie?
-Pewnie.-poszłam do kuchenki i odgrzałam zupę.
Gdy chciałam iść do siebie zobaczyłam,że babcia siedzi w salonie, więc do niej poszłam.
-Co robisz?-spytałam i usiadłam obok niej na sofie.
-Oglądam zdjęcia.
-Mogę z Tobą?
-Jasne.-obejrzałyśmy chyba ze 100 zdjęć, śmiejąc się i wygłupiając.
-Babciu pójdę już do siebie okey.
-Okey.

*W pokoju Jade*
Jutro moje urodziny. Myślałam,że spędzę ten dzień w domu oglądając film, ale Ely wygrała bilety na koncert i chce,żebym z nią poszła,więc idę bo czego nie robi się dla przyjaciółki. Podeszłam do mojej szafy i przeszukałam czy mam jakiś odpowiedni strój na ten koncert. Po upływie 10 minut znalazłam chyba idealny. Tak chyba może być! No co? Przecież nie jestem ich fanką i specjalnie nie kupię jakiś kolorowych,błyszczących ciuszków, a ten bardzo mi się podoba.
--------------------------------------------------------
No i już po 3. Chyba na razie jeden, który mi się spodobał :*. Ale opinię zostawiam wam moje ekspertki ^^ :*. Następny to wiecie zależy od komów, a moja stawka wciąż rośnie ;).
P.S Dziękuję wszystkim za komentarze ^^, które (do Kini :*) powalają mnie i powodują,że uśmiecham się do ekranu jak głupia ^^.

                                                                                                                                      _Jade_





poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 2 "Prezenty Urodzinowe"

Dziś dzień jak co dzień, tylko dziś mam wybrać się z całą moją klasą do kina. Żałuję, że nie mogłam zostać w domu, ale Ely mnie namówiła, więc poszłam, ale tylko dlatego,że Ely musiałaby iść sama! Film wybrały kochane Danis i Mady dwie głupie lalunie, które są pierwszymi lepszymi i za kasę mogą wskoczyć do łóżka. Naiwne idiotki
Nie spodziewałam się,że wybrały coś ciekawego. Oczywiście się nie pomyliłam wybrały blee... romansidło pt.: "Zraniona miłość" (od autorki: Tytuł wymyślony ^^) Co to w ogóle ma być za tytuł? Szczerze, nawet go nie oglądałam. Ubrałam moje okulary przeciwsłoneczne i zasnęłam. Obudziła mnie Ely, gdy były już napisy końcowe.
-Już koniec?-szepnęłam do niej i zapaliły się światła.
-Tak.
-O co chodziło w tym filmie?
-Eee nudy jak cholera. Żałuję,że zmusiłam Cię, żebyś na to poszła.
-Spoko! Przynajmniej się wyspałam.-uśmiechnęłam się.
-Nie gniewasz się?
-Nie, mam o co.-przytuliłyśmy się.
Wyszłyśmy z sali kinowej i przemówiła nasza wychowawczyni:
-Kochani, kto dał mi kartkę o samodzielnym powrocie, może iść. A kto nie wraca ze mną do szkoły.
Większość udała się z Panią Benson, a w zasadzie cała klasa tylko nie ja i Ely.
-Co robimy?-spytałam przyjaciółki.
-Pochodzimy po sklepach?!-uśmiechnęła się.
-Nie!!
-Proszę! Poszukamy dla Ciebie prezentu!-pociągnęłam mnie za rękę do pierwszego lepszego sklepu z prawej.
-Nie musimy szukać prezentu!-marudziłam.
-Musimy jesteś moją przyjaciółką! Zawsze dajemy sobie prezenty! Na święta, urodziny itd.
Przewróciłam oczami.
-Mam pomysł! Chodź!-znowu pociągnęła mnie za rękę, ale tym razem zabrała mnie do sklepu muzycznego.
-Wybieraj!-powiedziała, pokazując mi różne kostki do gitary.
-No co ty? Oszalałaś?! Wiesz,ile to kosztuje?!
-Przestań! Masz urodziny!
-No i co, ale to nie powód,żeby kupić mi taki drogi prezent!
-No przestań wybierz którąś!
-Okey.-wybrałam żółtą chodź nienawidzę tego koloru, ale była najtańsza. To ta!
-Jade! Wiem,że nie chcesz tej! Tylko tą!-wskazał na czarną kostkę.
-No może?-zarumieniłam się.
-Bierzemy tą!-ruszyłyśmy do kasy.
-Ely! Ona kosztuję 200 dolarów!
-To co?
-200 dolarów! Hello!
-Oj Jade!
-Co oj Jade?
-Jesteś moją przyjaciółką!
-Tak jestem, ale nie musisz mi jej kupować!
-Ale chcę! I nie kłóć się bo i tak nie wygrasz!-uśmiechnęła się i podała sprzedawczyni kostkę. Dostaniesz ją na urodziny! Okey?
-Czy ja coś mówiłam?
-Nie,ale Twoje oczy mówią same za siebie.
Zrobiłam maślane oczka i zaczęłyśmy się śmiać.
-Co teraz robimy?-spytałam.
-Hmm... prezent mamy, chodźmy na naleśniki!
-Urodziny mam za 2 dni, a ty już chcesz dać mi prezent?
-No, co w urodziny to Ty będziesz stawiała.-uśmiechnęła się i udałyśmy się do restauracji.
Wybrałyśmy stolik dwu-osobowy. Podszedł do nas kelner i przyjął zamówienie, ale Ely sprawdzała coś na internecie.
-Aaa...-zawołała nagle.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Nie uwierzysz!!
-No co?
-Big Time Rush zagrają koncert tu w Nowym Jorku 20 kwietnia!!
-W moje urodziny?!
-Yhym. Pójdziemy na niego? Proszę!
-No nie wiem.
-Jade proszęęę!!
-Zobaczymy, a za ile są bilety?
-Zero!-oznajmiła z uśmiechem.
-Co jak to za zero?
-No po prostu jest konkurs! Do wygrania są 2 bilety VIP+wejściówki za kulisy. Zaraz wezmę w nim udział!
-Rób jak chcesz.-machnęłam ręką, w tym czasie kelner przyniósł nam nasze naleśniki.
-Dla kogo z serem?
-Dla mnie.
-Dla koleżanki pewnie z czekoladą.
-Owszem.-uśmiechnęłam się, a kelner odszedł.
-Ely naleśniki!
-Już, już!-zabrała się za jedzenie, ale cały czas była wgapiona w telefon i nie umiała trafić do buzi. Ja wybuchnęłam śmiechem.
-Co?
-Nic!-wróciłam szybko do jedzenia.
Naleśniki były pyszne! Odniosłyśmy naczynia i zbierałyśmy się do domu.
Ely zapomniała się, ze mną pożegnać była tak podniecona tym koncertem,że masakra!
Weszłam do domu, przywitał mnie Tytus, później poszłam poszukać babci. Siedziała w salonie.
-Hej babciu!
-Witaj Jade! Jak było w kinie?
-Nawet ni pytaj. Przespałam cały ten film.
-Romansidło?
-Trafiony!-złożyłam ręce w pistolet, a babcia zaczęła się śmiać.
-Jade idź już do siebie jest późno powinnaś położyć się spać.
-Oj babciu! Nie jest jeszcze późno, ale pójdę spać bo jestem padnięta. Dobranoc!
-Dobranoc złotko!
W pokoju miałam niezły bałagan,ale stwierdziłam,że jutro posprzątam. Wzięłam prysznic, położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy już odpłynęłam.
------------------------------------------------------
Mamy 2 rozdział już za sobą! Szczerze, znowu mi się nie za bardzo podoba, ale ważniejsza jest tutaj wasza opinia. Opinia Ekspertów :*. To może parę informacji:
-Ważne ogłoszenia parafialne będę zamieszczała zawsze pod koniec rozdziału,żeby to tak ładnie wyglądało ^^, albo w informacjach.
-Rozdział 3 będzie dodany dopiero wtedy kiedy moje paczydełka ujrzą 5 komentarzy (tak wiem  jestem wredna, ale stawka musi rosnąć hehe ;)

P.S Wielkie dzięki za 300+ wejść :*. Kocham was <3.
Aha no i jak chcecie dodać te MP3? Jeśli tak piszcie w komentarzach mile widziane również propozycje piosenek. ^^

Dla Kini : Twój komentarz pod 1 rozdziałem mnie rozwalił ;), hehehe.
Dla Janey ^^: Hmm... no wierz 4 godziny na cmentarzu, taki już urok Gotów ;).

Pozdrawiam ;*
                                                                                                                                           _Jade_



piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 1 "Rocznica"

Dziś mamy 17 kwietnia. Za 3 dni moje urodziny. No i co? Teraz jest ważniejszy dzień 17 kwietnia to data śmierci moich rodziców! Nie ma ich przy mnie już od 4 lat. Zawsze, gdy wypada ta data chodzę na cmentarz. Po szkole razem z Ely umówiłam się, że pójdziemy właśnie na to miejsce. Lekcje kończyłyśmy o 1:30, a cmentarz jest półgodziny drogi od szkoły, więc o 2:00 na pewno dojdziemy, niestety przy szafce zatrzymał mnie Conor:
-Witaj księżniczko!-przytrzasnął mi szafkę przed nosem i cwaniacko się uśmiechnął.
-Czego chcesz?-spytałam zirytowana.
-Chciałem się z Tobą zobaczyć!-uśmiechnął się głupio.
-Widziałeś mnie na lekcjach! Nie wystarczy Ci?-otworzyłam ponownie moją szafkę.
-Tak,ale tęsknie!-zaczął odgrywać scenki teatralne.
-Ha,ha,ha bardzo śmieszne!-zamknęłam szafkę i ruszyłam do drzwi wyjściowych szkoły, ale ten palant złapał mnie za rękę i przycisnął do ściany.
-Puść mnie!-krzyczałam, ale najwyraźniej nikt nie słyszał.
-Teraz Twój przyjaciel Ci nie pomoże!-zaczął rozpinać rozporek, a ja ugryzłam go w rękę, zabrałam szybko moją torbę i wybiegłam ze szkoły.
-Hej Jade! Co tak długo?-spytała Ely, ale ja chwyciłam ją za rękę i pobiegłyśmy szybko przed siebie.
-Halo Jade! Co jest?-spytała łapiąc oddech, gdy się zatrzymałyśmy.
-Conor chciał mnie zgwałcić!
-Co?!
-To!
-Ale przecież on Cię nienawidzi!
-No właśnie dlatego!
-Nie rozumiem facetów! Co za palant!-rzuciła wkurzona.
-A twój Logan?-rzuciłam uśmiechając się.
-Eee...-zaczerwieniła się. Logan to coś innego!
-Innego?!
-On jest boski, zabawny, bla,bla,bla-coś jeszcze mówiła, ale jej nie słuchałam tylko przytakiwałam. Tak przegadała mi o nim resztę drogi, w tym czasie żałowałam, że nie zabrałam z domu swoich słuchawek.
-Okey! Dobra wystarczy! Wiem jaki jest cudowny i takie tam, ale dość!-ochrzaniłam ją przed bramą.
Wzruszyła tylko ramionami i się uśmiechnęła i weszłyśmy na cmentarz. Zaprowadziłam ją do grobu rodziców i trochę tam posiedziałyśmy. Ocknęłam się dopiero, gdy dostałam esemesa od babci, że już 18:00.
-Ely musimy się zbierać.-szepnęłam, a ona pokiwała głową.
Do domu dotarłam o 7:00, bo szłam jeszcze odprowadzić Ely i przy okazji zagadałam się z jej mamą. W domu przywitał mnie Tytus szczekając i liżąc po twarzy.
-Cześć Jade! Jesteś głodna? Są tosty.-krzyknęła babcia z kuchni.
Weszłam do kuchni, gdzie babcia przygotowywała tosty, przywitałam się i usiadłam przy stole mówiąc:
-Jestem głodna jak wilk! Chętnie zjem.
-Proszę.-podała mi talerz z 4 tostami z dżemem. Jak w szkole?
-Tak jak zawsze!-odpowiedziałam.
-Jade nie z pełną buzią! Rozumiem, czyli głupio, nudno itd.
-Owszem!-uśmiechnęłam się.
Po zjedzeniu poszłam do siebie. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, usiadłam na łóżku, pobawiłam się z Tytuskiem i razem zasnęliśmy.
---------------------------------------------------
Oto jest 1 rozdział! Jak wam się podobało?
Szczerze mi średnio, ale może dlatego, że to początek. Okey nie ważne, bo ważniejsza jest wasza opinia!
Czekam na komentarze które mnie zmotywują do dalszego tworzenia! Zapraszam was do obejrzenia bohaterów kto tego jeszcze nie zrobił, no to najwyższa pora ^^. Następny rozdział to będzie zależało od komentarzy.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i życzę wam wspaniałego ostatniego miesiąca wakacji! ^^
                                                                                                                           
P.S.Strasznie wielkie dzięki dla moich kochanych obserwatorów :* i za 4 komentarze pod prologiem!
Tym razem mam nadzieję, że będzie więcej ;). A i jak wystrój bloga? Ja nie umiem znaleźć odpowiedniego szablonu, który by pasował! Jeśli znacie jakąś osobę co umie robić fajne szablony to czekam na powiadomienia :D.

A tak w ogóle to widzę,że na moim blogu są jak na razie tylko Maslowerki i Hendersonki ^^ :*.
Może jeszcze doczekam się jakiś Penerek lub Schmidterek?  Czekam na was kochane ;). Pozdrawiam serdecznie ;*.
                                                 
P.S 2. Chcecie, aby na blogu pojawiło się MP3? Jeśli tak zostawcie info w komentarzu. Mile widziane będę również propozycje piosenek ;*.
                                                                                                                           _Jade_


Obserwatorzy