piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 25 "O mały włos! Szpital."

* Z pkt. Maggie*
Świetnie znowu pierwsza! Ubrałam się i zeszłam na dół zrobić śniadanie śpiochom. Około 9:00 Ely i Domi pojawiły się w kuchni.
-Hej!-przywitałam się zamykając lodówkę.
-Hej!
-Obudzicie Jade?-zapytałam i zabrałam talerz z kanapkami.
-Jasne.-pokiwały głowami i poszły na górę.

*Z pkt.Dominic*
Poszłyśmy z Ely obudzić Jade. Zapukałyśmy, ale nie usłyszałyśmy odpowiedzi, więc weszłyśmy. Leżała na łóżku, więc szturchnęłam ją, a Ely ją odkryła  i z pościeli wypadły tabletki nasenne.
-Meg!-zaczęłyśmy krzyczeć przerażone.
-Co się stało?-spytał wchodząc.
-Jade!-wskazałam palcem.
Meg podeszła do niej i sprawdziła czy oddycha.
-Dzwońcie po karetkę!-krzyknęła do Ely i zajęła się Jade.

*Z pkt. Elizabeth*
Po tym co zobaczyła byłam przerażona. Pierwszy raz widziałam Jade w takim stanie. Mam nadzieję, że nic z nią nie będzie. Z myśli wyrwała mnie Meg mówiąc, że mam dzwonić po karetkę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wyszłam na hol. Rozmowę z dystrybutorką przeprowadziłam dość szybko, aż byłam zaskoczona. Wróciłam do dziewczyn.
-Będą za 5 minut.
-Boże!-zaczęła płakać Domi, a Meg ją przytuliła.
                                 Ktoś zadzwonił do drzwi, pobiegłam otworzyć.
-Dzień dobry to pani dzwoniła?-spytał jeden z sanitariuszy.
-Tak. Proszę szybko!-zaprowadziłam ich na górę. Po wejście od razu przystąpili do działania. Zbadali ją i postanowili zabrać ją do karetki.
-Czy my też możemy jechać?-spytała Domi zapłakana.
-Najlepiej będzie jak panie dojadą do nas za 10 minut.-odpowiedział starszy sanitariusz i zamknął karetkę.
-W porządku, a do jakiego szpitala ją zabieracie?-spytała Meg obejmując ramieniem Dominic.
-Świętego Leopolda.
-Dziękuję.-karetka odjechała na sygnale, a my wróciłyśmy po jakieś rzeczy dla Jade.

*Z pkt. Meggie*
To co przeżyłam było straszne! Kiedy zobaczyłam Jade leżącą bezwładnie na łóżku poczułam mdłości, ale musiałam coś zrobić i się opanować. Sprawdziłam jej puls, na szczęście był wyczuwalny, ale Jade była nieprzytomna. Na szczęście sanitariusze szybko zawieźli ją do szpitala, a my z dziewczynami ruszyłyśmy zaraz za karetką. Wszystkie zastanawiałyśmy się dlaczego to zrobiła. Znałyśmy się długo, ale ona nigdy nie okazywała swoich uczuć zawsze je w sobie tłumiła...
                                   Gdy dojechałyśmy na miejsce Ely poszła zapytać, gdzie leży brunetka.
-Sala 15!-pobiegłyśmy tam, akurat z pokoju wychodził lekarz.
-Dzień dobry. Doktorze co z nią?-spytałam.
-Dzień dobry. Kim panie są?-poprawił okulary.
-Przyjaciółkami.-odpowiedziałam z Ely.
-Ja kuzynką.-odezwała się ściszonym głosem Domi.
-Rozumiem. Dziewczyna miała sporo szczęścia, gdybyście ją znalazły parę minut później...-pokręcił głową. Chwilowo jej stan jest dobry, ale to w każdej chwili może się zmienić.
-Jak to zmienić?-Domi zakryła dłonią usta. Ely pomogła jej usiąść.
-Tabletki, które zażyła są bardzo silne i nie wiadomo jak jej organizm to przetrzyma.-spojrzał na blondynkę. Podać pani jakieś środki uspokajające?-pokiwała głową. Siostro!-zwrócił się do przebiegającej pielęgniarki obok. Zatrzymała się. Proszę podać pani środki przeciwbólowe.
-Dobrze, panie doktorze.-pokiwała głową i zabrała Domi.
-Przepraszam bardzo,ale musimy ją zabrać na płukanie żołądka.-dotknął mojego ramienia i wrócił do sali.
                                               Zadzwonił mój telefon. Carlos. Oddaliłam się trochę i odebrałam.
-Hej kochanie! Robisz coś dzisiaj?
-Hej!-spojrzałam za siebie. Właśnie wywozili Jade. Jestem w szpitalu.-usiadłam na krześle.
-Jak to? Co ci się stało?!
-Nic, to Jade...
-Jade?!
-Połknęła jakieś tabletki.
-Gdzie leży? Będę tam z chłopakami.
-Świętego Leopolda.
-Okej będziemy za 15 minut! Trzymaj się słonko!-rozłączył się, a ja schowałam telefon do kieszeni.
Wróciłam do Ely. Siedziała na krześle i bawił się nitką z bluzki.
-Kto dzwonił?-usiadłam obok niej.
-Carlos.
-Przyjedzie?-spojrzała na mnie. Miała opuchnięte oczy. Najwyraźniej płakała.
-Płakałaś?
-Co?-potrząsnęła głową i wytarła policzki. Uśmiechnęłam się lekko.
-Będzie z chłopakami.Wszystko będzie dobrze.-pocieszyłam ją łapiąc za rękę.
-James też?-szła do nas Domi.
-A jakżeby inaczej. Przyjadą wszyscy.
                                      Czekałyśmy z 10 minut, aż przyjechała pielęgniarka z Jade. Miała już otwarte oczy.
-Możemy do niej wejść?-spytała Ely.
-Tak, ale za 5 minut, bo muszę ją po dopinać.-oznajmiła i wjechała z nią do sali. My czekałyśmy chwilę przed salą. Chwilę po wyjściu pielęgniarki zjawili się chłopcy.
-Co się stało?!-obok nas zjawił się zdenerwowany James.
-Zażyła silne tabletki.-odpowiedziałam.
-Ale po co?!-szatyn podszedł bliżej, a reszta ruszyła do swoich dziewczyn obejmując je i całując.
-Raczej przez kogo!-prychnęła Ely.
-Halston?! Nie wierzę!-pokręcił głową.
-To może zacznij wierzyć!-krzyknęła.
-To w ogóle twoja wina!-odezwała się Domi. Halston dziś do niej przyszła i się pokłóciły!-zaczęła płakać, a Kendall starał się ją uspokoić.
James nic nie odpowiedział tylko usiadł spuszczając głowę.
-Możecie już do niej wejść.-pielęgniarka przytrzymała nam drzwi.
-Już jest przytomna?-zapytał Carlos.
-Tak tylko proszę po cichu, bo pacjentka jest osłabiona.-oznajmiła i odeszła zamykając za nami drzwi.
Podeszliśmy do jej łóżka. Leżała do nas plecami.
-Jak się czujesz?-spytałam siadając na łóżku.
-Jak mam się czuć?-odpowiedziała cicho i odwróciła się.
Była okropnie blada i zmęczona.
-Czemu to zrobiłaś?!-James podszedł bliżej, a ona odwróciła się. Świetnie nie rozmawiaj ze mną!-założył ręce na piersi i odsunął się.
-James! Wyjdź!-odezwał się Kendall. Szatyn bez słowa opuścił salę.
-Nie wiem co w niego wstąpiło.-odezwał się Logan i pokręcił głową.
-Moglibyście wyjść? Chciałabym zostać sama.-odwróciła się do nas.
-Jasne.-wstałam z łóżka. Możemy jutro wpaść?-pokiwała głową i odwróciła się, a my opuściliśmy salę. Zostawiając ją wedle życzenia. Musi odpoczywać. Boże czy ten James naprawdę nic nie widzi po za tą swoją blond dziunią?! Wkurzył mnie.

*Z pkt. Jade*
Nie chciałam oglądać James na oczy, a on tutaj przyszedł. Świetnie! Robi mi aferę, a nawet nic nie wie! Do tego jeszcze ta suka! Niech się pobierają co mi tam! Wiem, że te tabletki to było jedno wielki świństwo, ale to wszystko przez moją bezsilność i one choć na chwilę przyniosły mi ulgę i zapomnienie. Po wizycie przyjaciół i płukaniu żołądka byłam zmęczona, więc zasnęłam.

*Z pkt. Jamesa*
Byłem wściekły. Na siebie i na Jade. Ale to jak się zachowałem było szczeniackie. Wiem, że powinienem trzymać emocje na wodzy, ale po prostu wybuchłem! Myślałem, że Jade jest mądrzejsza...Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i ona się o mnie martwi...Ja o nią też! Ale po prostu jestem w szoku! Po kłótni wybiegłem z sali na świeże powietrze, a potem pojechałem do domu, gdzie powinna być Halston.

___________________________________________________________________________-

Hej! :) Przepraszam, że rozdział taki chaotyczny, ale naprawdę...było ciężko to sklecić,więc jest jak jest...mam nadzieję,że coś zrozumiałyście :) Jade żyje, więc spokojnie :)
Ostatni dzień w szkole!! Nareszcie normalnie nie macie pojęcia jak ja się cieszę :P ;) Już 24 grudnia Wigilia dlatego z tej okazji (nie pisałam żadnych życzeń, przepraszam, ale jestem leniem ^^) mam dla Was obrazki :3.

Ps.: Mam do Was pytanie :D Co Wy na to,żebym pokazała Wam zwiastun mojego nowego bloga?? :3 Jeśli jesteście ciekawe  to fajnie jakby pod postem znalazło się z 6-7 komentarzy, a niespodzianka na pewno niedługo się ukaże tak samo jak nowy blog ^^.
















                                              Oby Rok 2015 był lepszy od poprzedniego!! 

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 24 "Bardzo miła i wredna niespodzianka"

*Z pkt. Dominic*
Obudziłam się,ale obok mnie nie było Kendalla. Rozciągnęłam się i ziewnęłam, a po chwili otworzyły się drzwi.
-Hej! Już nie śpisz?-uśmiechnęłam się,a on podał mi tacę z śniadaniem.
-Śniadanie do łóżka?-usiadłam przykrywając się kołdrą.
-Owszem.-pocałował mnie w głowę. Domi mam takie pytanie...Chciałem je już wczoraj zadać,ale tyle się wydarzyło.uśmiechnął się i podrapał po karku.
-Słucham cię.-odłożyłam kanapkę.
-Zostaniesz moją dziewczyną?-zaczerwienił się i wyciągnął z kieszeni małego miśka.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. To jest mój najlepszy dzień w życiu! Krzyknęłam w myślach.

*Z pkt. Jade*
Domi nie wróciła na noc do domu! Mam nadzieję, że całą noc była u Kendalla. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu myślałam, że to kuzynka, ale niestety. Dzwonił James,odebrałam.
-Cześć!
-Cześć! Co się stało? Co z Halston?-ostatnie pytanie powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Wszystko okej. Pojedziesz ze mną po pierścionek? Prooszęę!
-To jednak się jej oświadczasz?-z szoku, aż usiadłam na łóżku.
-Tak.
Po dłuższej ciszy odpowiedziałam.
-Mogę z tobą jechać.
-Świetnie! Będę za 15 minut.
-Co...-rozłączył się.
Cudownie! Otworzyłam szybko szafę i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze ubranie. Następnie szybka poranna toaleta i zeszłam na dół.
-Wychodzisz gdzieś?-spytała Ely zajadając płatki.
-Jadę z Jamesem po pierścionek.-mruknęłam.
-Co?!-prawie się udusiła. Jednak się jej oświadcza?!-wstała z krzesła.
-Jest głupi to co poradzisz.-wtrąciła się Meg i wzruszyła ramionami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zastałam uśmiechniętego od ucha do ucha Jamesa. Nie zdążyłam pożegnać się z dziewczynami,bo on od razu złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu.

*Z pkt. Dominic*
Po śniadaniu Kendall odwiózł mnie do domu. W salonie zastałam Ely i Meg.
-Cześć!
-Cześć! Gdzieś ty była?-uśmiechnęły się.
-U Kendalla.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Pani Schmidt?-spytała Meg.
-Prawie!-zaczęłyśmy piszczeć. Gdzie Jade?-usiadłam obok Meg na kanapie.
-Pojechała z Jamesem po pierścionek.-odpowiedziała Ely.
-Co?!-wybuchłam.
-Jest głupi.-oznajmiła Ely i wróciła do oglądania.
Pokręciłam głową i również przyłączyłam się do oglądania.

*Z pkt. Jade*
-James proszę kup już któryś! Jesteśmy już chyba w 10 sklepie!-marudziłam i kręciłam oczami.
-Okej,okej. To ten czy ten?-westchnęłam,a on szczerzył się jak głupi.
-Ten drugi.-przekręciłam oczami.
-Poproszę ten srebrny.-zwrócił się do sprzedawczyni. Kobieta wzięła od niego pierścionek i zapakowała. Zapłacił i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
-Dziękuję za pomoc.-pocałował mnie w policzek, gdy wychodziliśmy.
-Nie ma za co. Mógłbyś mnie odwieźć do domu?-odezwałam się poddenerwowana.
-Jasne już się robi.-uśmiechnął się i wsiedliśmy do samochodu.
           Kiedy podjechaliśmy pod dom pożegnałam się z Jamesem i szybko weszła do domu. Tam czekała na mnie niespodzianka, której w życiu bym się nie spodziewała. W salonie razem z Ely, Meg i Domi siedziała Halston.
-Cześć!-przywitałam się i weszłam do pokoju.
-Hej! Masz gościa.-oznajmiła Ely,piorunując Halston wzrokiem. Ta na szczęście tego nie widziała.
-Cześć Halston!-powiedziałam przez zęby.
-Cześć Jade!-uśmiechnęła się.
-Zostawimy was same.-powiedziała Meg puszczając mi oczko i zabierając dziewczyny na górę.
-Co tutaj robisz?-spytałam zdziwiona, opierając się o ścianę.
-Przyszłam odwiedzić koleżankę.-prychnęłam, a ona podeszłam do mnie z głupim uśmiechem.
-Po co tu przyszłaś!-wkurzyłam się i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Chcę ci przekazać wiadomość! Nie zbliżaj się do Jamesa! Rozumiesz?!-przyparła mnie do ściany.
-Chyba nie! James jest moim przyjacielem,więc możemy się widywać!-odepchnęłam ją.
-Serio?!-odrzuciła włosy do tyłu. Tak ci na nim zależy!-spojrzała mi w oczy. To lepiej mnie posłuchaj!-podparła się pod boki.
-Zamknij się!-odsunęłam się od ściany.
-Hahaha.-zaśmiała się. Uważaj, bo ON kocha MNIE! Jeśli chcesz wiedzieć...to zdjęcie to prawda.-zaczęła owijać kosmyk włosów na palec. Jeśli powiesz o tym Jamesowi on i tak ci nie uwierzy.-uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi. Zaczekałam,aż wyjdzie i pobiegłam na górę.
-Co za szmata!-krzyknęłam przy pokoju i zjechałam po ścianie.
-Co się stało?!-wszystkie wybiegły z pokoju Ely.
-Nie mam ochoty gadać!-wstałam i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami.
Teraz jest ten moment. Powiedziałam w myślach i zaczęłam przeszukiwać szufladę. Mam! Wzięłam opakowanie z tabletkami i usiadłam na łóżku. Najpierw zaczęłam się przyglądać.
Miałam dość życia, dość patrzenia na Halston, na Jamesa, na wszystkich! Jestem słaba i głupia! Wyciągnęłam jedną tabletkę i połknęłam ją. Nie odczułam ulgi,więc wzięłam następną. Dalej nic. Kolejna. Nic. W pewnym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami...

_____________________________________________________

Hej :) Jak się podobało? Troszkę się narobiło :P Rozdział miał być podzielony na 2 części, ale postanowiłam dać wam coś dłuższego,więc jest jeden...nie długi niestety :/ ale na pewno dłuższy niż miał być ^^.

Dzięki za pomysły podsuwane w komentarzach :* postaram się je kiedyś wpleść w życie ;).
W tym miesiącu dodam 2 rozdziały! To z okazji Mikołajków i Świąt :D. Cieszycie się? :P No cóż...święta lalala...sorki odbija mi,ale tak bardzo chce już wolne od szkoły, że... w ogóle pisałam przez ostatnie dni próbne egzaminy beee......OMG! o.O No cóż taki mój żywot...Niestety :(

Życzę Wszystkim wesołego i spokojnego Mikołaja oraz fajnych prezencików :*.





Do zobaczonka już niebawem, bo 19 grudnia :**.


Obserwatorzy