piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 32 "Przyjazd cioci Violetty"

*Z pkt. Jade*
-Domi pośpiesz się! Zaraz spóźnimy się na lotnisko!-zawołałam z dołu patrząc na mój zegarek na ręce.
Dostałam od cioci. Wypadałoby dzisiaj mieć coś od niej chociaż,żeby tylko tak. Tupałam nogą. Jest 10:00, a mamy się pojawić za 20 minut! Jeszcze są takie korki. Jęknęłam.
-Idę!-krzyknęła zbiegając ze schodów.
-Już gotowa?
-Czy ja wiem...-zawahała się.
-To twoja mama, weź się uśmiechnij.-podniosłam jej kąciki ust do góry.
-Dobra.-założyła ręce na piersi, a ja zabrałam kluczyki z samochodu Ely.
Zakluczyłyśmy drzwi i pojechałyśmy na lotnisko.
                          Na miejsce dotarłyśmy w znakomitym czasie. Miałyśmy jeszcze 5 minut. Weszłyśmy na lotnisko. Ciocia już siedziała na jednym z krzeseł, a obok niej Tytus.
-Cześć cioci!-zawołałam i podbiegłam do niej.
Za plecami słyszałam burczenie, ale nie odwróciłam się. Kobieta wstała i z uśmiechem mnie uściskała.Tytus zaczął szczekać.
-Och Jade!-pocałowała mnie w policzek.
-Miło cię widzieć.-uśmiechnęłam się. Hej Tytusku!-schyliłam się,żeby pogłaskać psa.
-Dominica!-zawołała radośnie, a blondynka wysiliła się na uśmiech,
-Tytus, ale wyrosłeś.-zaśmiałam się, a psiak zaczął mnie lizać. Wzięłam go na ręce i wyściskałam.
-Jade mam też twoją gitarę.-rzuciła ciocia.
-Na prawdę?! Nie musiałaś!-przytuliłam ją jedną ręka.
-Możemy już jechać?-spytała Domi ze skrzyżowanym rękami.
Co ją ugryzło? Nigdy się tak nie zachowuje, a już tym bardziej jak jest jej mama. Coś musiało się chyba stać. Ciocia zabrała swoje torby i ruszyłyśmy do samochodu.
-Co ją ugryzło?-szepnęła rodzicielka kuzynki.
-Nie mam pojęcia,-wzruszyłam ramionami.
Otworzyłam samochód i wrzuciłam torby cioci do bagażnika. Na szczęście się zmieścił. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam za kierownicą. Miejsce pasażera zajęła ciocia, a Domi i Tytus siedzieli z tyłu. Zapaliłam silnik i wyjechałam na autostradę.
-Dobrze wam się mieszka?-zagadnęła.
-Tak. Koleżanki Jade są świetne.-powiedziała Domi.
-Tak się cieszę skarbie,że się z nimi zaprzyjaźniłaś.-ciocia odwróciła się do niej z uśmiechem. Muszę je poznać.-zaśmiała się.
-Już wkrótce.-uśmiechnęłam się.
-Oj strasznie za wami tęskniłam dziewczynki. Tytusek tak samo.-szczeknął i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
-Pozwolili ci z nim lecieć?-spytała zmieniając bieg.
-Musieli. Bez niego bym nie przyleciała.-uśmiechnęła się.
-Cioci jesteś świetna.-uśmiechnęłam się, a ona poklepał mnie po ramieniu.
-Kochanie dlaczego nic nie mówisz?-odwróciła się, a ja obserwowałam kuzynkę w lusterku.
-Mamo co mam mówić?-pokręciła oczami.
-Dobrze potem porozmawiamy.
Atmosfera w samochodzie była napięta. Uchyliłam lekko okno,żeby wpuścić tutaj powietrze. Może Domi się uspokoi. Co ją ugryzło? Nie poznaję jej.
                           Zaparkowałam pod domem. Pomogłam wyciągnąć cioci walizki i ruszyłyśmy do domu. Tytuska wypuściłam w ogrodzie. Niech się chłopak trochę wybiega. Później go zawołałam i grzecznie przyczłapał do domu. Kochany psiak. Merdał ogonkiem i poszedł zaznajomić się z domem.
-Cioci chcesz zobaczyć pokój?-zapytałam.
-Pewnie!-uśmiechnęła się i ruszyłam z nią za kuchnię.
Tam znajdował się mały pokoik gościnny. Meg go urządziła, gdyby zjawił się tutaj ktoś z rodziny. To był świetny pomysł, ale jeszcze nigdy go nie wykorzystał. Ciocia będzie pierwsza. Otworzyłam drzwi.
-Jaki piękny*!-zachwyciła się i upuściła walizki.
-To zasługa Meggie.-oznajmiła Domi, która zjawiła się za moimi plecami.
-Świetny.
-Na pewno się ucieszy.-uśmiechnęłam się. Zostawimy cię samą. Rozpakuj się i zdrzemnij.-puściłam jej oczko i zamknęłam drzwi. Zabrałam legowisko Tytuska, które ciocia zostawiła w salonie i zaniosłam je do swojego pokoju. Pewnie i tak nie będzie w nim spał no,ale trudno. Zabrałam jeszcze laptopa i wróciłam na dół.
-Jesteś głodna?-zawołała Domi z kuchni.
-A co robisz?-usiadłam na kanapie i odpaliłam urządzenie.
-Warzywa na parze!
-To mogę zjeść!-wzruszyłam ramionami i wpisałam hasło.
Rozsiadłam się na kanapie, a po chwili obok mnie siedział już Tytus. Co za psiak. Pogłaskałam go po główce, a on obrócił się kilka razy i położył na moim biodrze. Po chwili zaczął szczekać. Do salonu weszła Meg.
-Tytus!-schyliła się, a pies zeskoczył i podbiegł do niej. Zaczęła go głaskać, a on ją lizał. Hej!-zwołała.
-Hej!-odrzuciłam. Jak w pracy?
-Spotkanie z prezesem na temat mieszkania prezydenta.-opadła na fotel.
-Uuu...-powiedziałam zaskoczona.
-Zachciało mu się nowego wnętrza.-prychnęła i ściągnęła szpilki. Rzuciła je w kąt.
-O hej Meg!-w salonie pojawiła się Domi z jedzeniem.
-Hej.
-Jesteś głodna?-blondynka postawiła na stole talerz.
-Bardzo!-zaśmiałyśmy się wszystkie.
-To dobrze, w takim razie chodźcie zjeść do kuchni.
Meg z Domi już poszły, ja musiałam się wygramolić. Odstawiłam laptopa na stół. Wstałam i zabrałam swój talerz. W końcu mogłam iść do kuchni. Usiadłam koło Meg, która jadła ze smakiem. Dominic była zadowolona ze swoich umiejętności gotowania.
-Twoja mama już przyleciała?-odezwała się Meg.
-Tak. O której wraca Ely?-sprytnie wymieniła zdanie.
-Chyba za dwie godziny, a co?
-A tak pytam.-wzruszyłam ramionami i odniosła talerz do zlewu.
-Co jej jest?-szepnęła mi na ucho brunetka.
-Nie mam pojęcia. Zachowuje się tak dziwnie już od rana.-także szepnęłam chodź Domi nie była już w tym samym pomieszczeniu co my.
-Coś musi być na rzeczy! Może ma jakiś problem?-nabiła brokuła na widelec.
-Z Kendallem?-poddałam pomysł.
-Nie wiem czy akurat z nim, ale coś nie gra.
-Mam iść sprawdzić?-zrzuciłam jedną nogę z krzesła barowego.
-Nie.-złapała mnie za ramię.
Poprawiłam się na krześle.
-Zostawmy ją samą, jeśli będzie chciała sama nam powie.-uśmiechnęła się. A teraz jeśli pozwolisz pójdę wziąć kąpiel.-poklepała mnie po plecach. Wzięła swój talerz odłożyła go do zlewu i poszła na górę.
Jeśli nawet Meg zauważyła, że jest coś nie tak z Domi to faktycznie musi być coś na rzeczy. Tylko co? Muszę potem sprawdzić co się dzieje. Wróciłam do salonu i wzięłam laptop. Usiadłam na kanapie. Otworzyłam Facebook'a, przejrzałam aktualności i polubiłam parę strony. Chwilę później dostałam wiadomość od Ciary.
C: Hej! :)
J: Hej! :)
C: Robisz coś dzisiaj?
J: Raczej nie, a coś się stało?
C: Nic :) Chciałam spytać czy byśmy może nie wyskoczyły na kawę :)
J: Czemu nie :)
C: To w takim razie Starbucks o 15:00? ;)
J: Jasne :D
C: Okey to do zobaczenia :*
J: Pa :*
Spojrzałam na zegarek. 14:00. Mam jeszcze godzinę. Wyłączyłam laptopa i zaniosłam go do pokoju.

*Z pkt. Dominic*
-Proszę cię odbierz!-mówiłam do słuchawki.
-Domi! Co jest?-usłyszałam jego głos.
Poczułam się mniej zestresowana, ale nadal jednak byłam. Co ja mam robić? Powiedzieć mu? Przełknęłam głośno ślinę.
-Spóźnia mi się.-westchnęłam i opadłam na łóżko.
W oczach zaczęły zbierać się łzy. Oddychałam szybko,żeby się nie rozpłakać.
-Alee...
-Kendall!-niestety łzy wypłynęły na powierzchnię.
-Domi ciii uspokój się. Wszystko będzie dobrze.-miał cichy głos. Ledwie go słyszałam. Pociągnęłam nosem.
-Nie będzie!
-Wpadnij do mnie za godzinę.
-Okej.-chlipnęłam i rozłączyłam się.
Kendall był chyba równie zdezorientowany jak ja. Nie winię go za to, bo co może powiedzieć w takiej sytuacji? Ale jednak poczułam się źle jak tak dziwnie mnie potraktował.
Być może panikuję za bardzo, ale co jeśli jestem w ciąży?! Mam 23 lata! Nie chcę jeszcze dziecka. Nie mam nawet pracy. Położyłam się na łóżku i starałam się uspokoić.

*Z pkt. Jade*
Czekałam już na Ciarę pod naszym miejscem spotkania. Sprawdziłam godzinę. 15:05.
-Hej sorki za spóźnienie!-uśmiechnęła się przepraszająco.
-Spoko.-przytuliłyśmy się. Chcesz o czymś pogadać?
-Może w środku.-rozejrzała się.
-Jasne.
Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy stolik z kanapami.
-Chodzi o Halston.-szepnęła nie patrząc na mnie.
-Co się stało?-zdziwiłam się.
Mają jakiś sojusz? Nie. To raczej nie podobne do Ciary. Jest za nieśmiała. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale nie.
-Ona...-urwała i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nagle jej wzrok zatrzymał się na drzwiach. Ja również tam spojrzałam.
______________________________________
Hej!
Oto ostatni rozdział na ferie. Niestety już mi się skończyły :( Co to było te dwa tygodnie? Nie może być miesiąc! Ehh...
Jak rozdział? Podoba się? Chyba nawet długi ^^. Wiem,że narobiłam teraz trochę zamieszania i w ogóle :P ale chyba wszystko się powyjaśnia (mam nadzieję ^^) Odpowiedzi dopiero w marcu :/.

Wszystkim którzy będą zaczynać ferie życzę dobrego odpoczynku! Należy się :*.

*-oczywiście ten pokój bez kota ^^

Okej ode mnie to wszystko, do zobaczenia xo.

Ps. Zapraszam na mojego nowego bloga, bo nie wiem czy go dalej prowadzić :/.

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 31 "Nie ma żadnych NAS!"

*Z pkt. Jamesa*
Po wyjściu dziewczyn , ja i Ciara także zaczęliśmy się zbierać. Wyszliśmy z domu Logana i udaliśmy się w kierunku samochodu. Dużo myślałem.
-Ciara.-zatrzymałem się.
-Tak?-spojrzała na mnie przez ramię.
-Mogę cię o coś zapytać?-podszedłem bliżej niej.
-Śmiało.-odwróciła się w moją stronę z uśmiechem.
-Yyy..-zaciąłem się.
Czuję się jak kretyn! Dawaj Maslow! Dasz radę! Zachęcała mnie moja podświadomość. Westchnąłem.
-O co chodzi?-uniosła brwi.
-A już nic zapomniałem.-machnąłem ręką i wyminąłem ją.
Cholera! Co się ze mną dzieje?! Zrobiłem z siebie kompletnego durnia! Spaprałem okazję. Przecież to miało być pięć słów. "Pójdziesz ze mną na randkę?" To takie trudne Maslow?! Miałem ochotę się na siebie wydrzeć. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i czekałem, aż Ciara wsiądzie. Następnie je zamknąłem i okrążyłem samochód. Westchnąłem i wskoczyłem za kierownicę. Nasza droga trwała w głuchej ciszy. Trochę mi to przeszkadzało, ale wolałem się już dziś w ogóle nie odzywać. Już wystarczająco się upokorzyłem.
Zaparkowałem pod jej domem. Pożegnała się ze mną całusem w policzek. Uśmiechnąłem się smutno, ale chyba tego nie zauważyła. Całe szczęście. Pomachała mi i wyszła. Czekałem, aż wejdzie do domu. Położyłem głowę na kierownicę. Cholera! Cholera! Cholera! Czemu mnie tak przy niej zatkało?! Przecież nigdy coś takiego mi się nie zdarza. Westchnąłem. Podniosłem głowę i wyjechałem na ulicę. Włączyłem radio i zatraciłem się w muzyce. To najlepsze lekarstwo.
                     Kiedy dotarłem do domu wziąłem prysznic. Musiałem wszystko przemyśleć. Ale tak mi się nie chciało. Ale musiałem. Po najdłuższym prysznicu świata na nic mądrego nie wpadłem. Trudno. Najwyżej będę skończonym singlem w show biznesie. Westchnąłem. Poszedłem do sypialni skąd wziąłem czystą koszulę i spodnie. Przebrany zszedłem na dół. Usiadłem w ulubionym fotelu i włączyłem telewizor. Brakowało mi czegoś. Zamyśliłem się. Wstałem i poszedłem do kuchni Zgarnąłem orzeszki z półki i wsypałem je do miski. Oto właśnie chodziło! Wróciłem do salonu i zająłem to samo miejsce. Przełączyłem kanał na KSW. Co?! Człowiek nie może pooglądać?
Długo jednak nie oglądałem. Co znowu! Wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem na wyświetlaczu kto dzwoni. Nie miałem ochoty rozmawiać, ale posłuchałem rady Jade. Muszę dać Halston jakąś szanse na wytłumaczenie choć mało mnie ona obchodzi. No, ale cóż. Odebrałem.
J: Tak?
H: Hej, możemy porozmawiać?
J: Słucham.
H: Mogę do ciebie wpaść?
J: Jeśli to konieczne. Bądź za godzinę.
H: Okej. Pa.
J: Do zobaczenia.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Nie miałem humoru do rozmów, ale w końcu trzeba to załatwić. Westchnąłem. Wyłączyłem telewizor i zabrałem się za sprzątanie.

*Z pkt. Jade*
-Przełącz na coś innego!-powiedziała Domi, a Ely zmieniła kanał.
-Prawda,że Ciara jest fajna.-wypaliłam, a dziewczyny spojrzały na mnie w szoku.
Chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. No co? Ja lubię Ciarę.
-Dobrze się czujesz?-Meg dotknęła mojej głowy.
-Świetnie!-uśmiechnęłam się.
-No jest nawet miła.-powiedziała Domi.
-Cii...-uciszyła nas Elizabeth.
-Pretty Little Liars!-krzyknęłyśmy.
-No przecież mówię cii...-oburzyła się Ely.
Wszystkie usiadłyśmy wygonie i zaczęłyśmy oglądać serial.

*Z pkt. Jamesa*
Po wysprzątaniu usiadłem w salonie. Napracowałem się. Żałuję, że dałem swojej gosposi wolne, ale jej przecież od życia też się coś należy. Jęknąłem, bo usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem niechętnie i poszedłem otworzyć.
-Cześć!-przywitała mnie uśmiechnięta Hal.
-Cześć! Wejdź.-odsunąłem się robiąc jej przejście.
Chciała mnie pocałować w policzek, ale się odsunąłem. Zaprowadziłem ją do salonu. Usiadłem w fotelu a ona na kanapie.
-To o czym chcesz rozmawiać?-założyłem nogę na nogę.
-O nas.-szepnęła i spojrzała na mnie smutna.
-O nas?! Nie ma żadnych NAS!-krzyknąłem.
Zaraz nie wytrzymam! Przecież to ona mnie zdradziła! Jak mogę być znowu z kimś to taki perfidnie mnie oszukiwał? Nie nabiorę się już więcej na te jej gierki.
-James proszę cię!-złapała moją rękę, ale szybko ją zabrałem.
-Nie! Masz coś jeszcze do powiedzenia?-skrzyżowałem ręce na piersi.
-Dasz mi szansę?-szepnęła ledwo słyszalnie.
-Szansę?! Dziewczyno czy ty siebie słyszysz?! Mam ci dać szansę po tym jak pieprzyłaś się z Efronem w moim domu?!-wrzasnąłem.
Przez te cholerne wydarzenie musiałem zmieniać łóżko. Z resztą i tak się wyprowadzam. Nie chcę już mieć nic wspólnego z Halston Sage!
-James.-mówiła załamującym się głosem.
-Daj mi spokój!
-To wszystko wina Jade!
-Nie mieszaj jej do tego!-wstałem.
-Ona to wszystko uknuła! Nie rozumiesz!-również wstała. Wynajęła Efrona, żeby mnie uwiódł!-tłumaczyła się.
-Masz jeszcze czelność tutaj przychodzić i kłamać mi w żywe oczy?!-złapałem ją za ramiona.
-James ja...-spuściła głowę.
-Wyjdź!-puściłem ją, a ona wybiegła.
Trzasnęła drzwiami. Wziąłem wdech. Muszę się uspokoić. Jaki ona ma tupet,żeby tutaj przychodzić i oskarżać Jade. Miarka się przebrała. Nie wybaczę jej! Trudno. Będę żył z wściekłością do niej już do końca życia. Ale moje życie pewnie kiedyś się ułoży. Poszedłem przekręcić mieszkanie, a następnie musiałem się zrelaksować. Wyjąłem z barku butelkę whisky i poszedłem z nią na górę. Może jakoś się uspokoję.
______________________________________
Da dam!
Hej!
Jak się wam podobało? :) Końcówka jest taka sobie :/ Robię z Jamesa alkoholika ^^. No nie ładnie :P. Nie no żartuję to był tylko jednorazowy incydent, przynajmniej mam nadzieję :P. Cóż...Z Halston jeszcze wiele się wydarz, ale nie będę spojlerować xD. Czekajcie na nexta :*.
Ostatni rozdział na ferie pojawi się 13.02 (piątek) jeśli będzie przynajmniej 4 komentarze!
Pod ostatnim postem były tylko 2 :(. Czyżby już nikt nie czytał tego bloga? :'(


czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 30 "Czy Ciara no wiesz..."

*Z pkt.Jade*
Obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające z kuchni. Zerknęłam na telefon. 6:00. Matko! Kto nie może spać?! Zwlokłam się z kanapy, poprawiłam włosy i poszłam do kuchni, gdzie zastałam Jamesa.
-Co ty robisz? Czemu nie śpisz? Wiesz, że jest 6:00!-szepnęłam będąc obok niego.
-Jade!-podskoczył na krześle. Nie strasz mnie.-uśmiechnął się i ziewnął.
-Ktoś się chyba nie wyspał?-nalałam sobie kawy do jednego z kubków.
-Trochę! Z resztą nie ważne...-machnął ręką. A dlaczego nie śpisz?
-Przez ciebie!-usiadłam naprzeciwko niego.
-Przepraszam.-poprawił włosy.
-Trudno.-wzruszyłam ramionami i upiłam łyk kawy.
-Mogę cię o coś zapytać?-zaczął zmieszany.
-Jasne. Słucham.-odłożyłam kubek na blat.
-Czy Ciara no wiesz...mówiła coś o mnie?-podrapał się po karku.
-To sprawy prywatne.-wystawiłam język.
-No Jade! Proszę!-zrobił minę szczeniaczka.
-Nie mogę wyjawić tajemnicy koleżanki.
-Wiesz co?-oburzył się.
-Słucham?-uśmiechnęłam się. Skoro chcesz wiedzieć sam jej zapytaj.-napiłam się, a on już nie odpowiedział.
Ktoś zaczął schodzić po schodach. W kuchni pojawiła się Domi.
-Hejka!
-Hej!-odpowiedziałam z Jamesem.
-Już nie śpicie?-zdziwiła się.
-O to samo możemy zapytać ciebie.-założyłam ręce na piersi.
-Mniejsza.-machnęła ręką. Mama do mnie dzwoniła i to mnie obudziło.-usiadła obok Jamesa,
-No i?-spytałam.
-Przyjeżdża pojutrze.-wykrzywiła się.
-Och...-wydusiłam.
-Tak! Masakra!
-Nie będzie tak źle?-odezwał się James.
-Zobaczymy.-pokręciła oczami.
-Musimy się zbierać.-wstałam i odłożyłam kubek do zlewu.
-Ale Ely i Meg jeszcze śpią.-odezwała się blondynka.
-Ehh...Może coś obejrzymy?-zmieniłam temat.
-Jasne. Co proponujesz?-spytał James, patrząc to na mnie to na Domi.
-Hmm...-zamyśliłam się.
-Może "Oszukać przeznaczenie"?-zaśmiał się James.
-A może wiadomości?-powiedziała Domi patrząc na szatyna z pogardą.
Chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Dominic ogląda straszne filmy tylko w towarzystwie Kendalla.
-Róbcie co chcecie.-uniósł ręce w geście  obrony i poszedł na górę, a ja z blondynką do salonu. Posprzątałam kanapę i usiadłyśmy na niej włączając telewizor.
                                     W południe wszyscy byli już na dole.
-Ile można spać?-spojrzałam za kanapę.
-Oj tam.-powiedziała ziewająca Meg.
-Zbieramy się.-wstałam z kanapy i poszłam do przedpokoju.
-Co już?! A gdzie śniadanie?-oburzyła się Ely.
-Chyba raczej obiad.-prychnęłam.
-Logan już szykuje!-zawołał Kendall i wszystkie poszłyśmy do kuchni.
W kuchni roznosił się zapach tostów. Gospodarz przygotował dla każdego równą porcję. Po zjedzeniu pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy do samochodu.
-Masz kluczyki?-zapytałam Meg.
-Tak.-pomachała mi nimi przed oczami. Zabrałam je i otworzyłam samochód.
-Wsiadamy i jedziemy do domu.-wystawiłam język i zajęłam miejsce kierowcy. Kiedy wszystkie już siedziały zapaliłam silnik i zawiozłam nas do domu.
___________________________________________
Hej!
Znowu wyszedł krótki, ale pojawi się ich więcej, więc mam nadzieję, że jakoś to odpokutuję ;)
Muszę się pośpieszyć z pisaniem, bo za niedługo mi się skończą rozdziały napisane do przodu ^^.
Szkoda trochę,że mało komentarzy :/ ale i tak ważne, że ktoś to czyta :*.

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 29 "Impreza towarzyska"

*Z pkt. Jade*
Gdy dojechaliśmy pod dom Logana, było strasznie cicho. Wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do drzwi. Domi zadzwoniła i chwilę później w drzwiach pojawił się uśmiechnięty Logan.
-Hej! Wejdźcie.-wpuścił nas.
-Hej.-rzuciłyśmy i poszłyśmy do salonu.
-Chłopaków jeszcze nie ma?-zapytała Meg.
-Poszli do sklepu, a James powiedział, że będzie trochę później.-zadzwonił dzwonek i gospodarz poszedł otworzyć.
Kendall i Carlos weszli do kuchni i odłożyli zakupy.
-Domi jak pięknie wyglądasz!-zawołał blondyn, a Domi podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
Kendall uśmiechnął się i objął Domi siadając z nią w fotelu.
Meg z Carlosem ciągle się do siebie przytulali i uśmiechali, a Ely i Logan z czegoś się śmiali. Ja siedziałam sama...Forever Alone. Mój smutek przerwał dzwonek do drzwi, Logan zerwał się z kanapy i poszedł otworzyć. Po chwili w salonie pojawił się James i jego nowa "koleżanka" (od autorki: Chodzi mi o blondynkę, dokładnie o jej strój ^^)
-Hej, to moja dz...koleżanka Ciara.-przedstawił ją James, a ona się uśmiechnęła i pomachała. Razem z dziewczynami odwzajemniłyśmy gest. A to Carlos, Meg, Ely, Logan, Kendall, Domi i Jade.-wskazywał po kolei na każdego.
-Miło was poznać.-uśmiechnęła się i razem z Jamesem usiadła na kanapie obok Losa i Meg.
Carlos nachylił się do Jamesa i powiedział mu coś na ucho, spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać. Latynos dostał kuksańca w brzuch od swojej dziewczyn i momentalnie się uspokoił.
-Ej ludzie!-odezwał się Logan i wszyscy na niego spojrzeliśmy. Macie tutaj zamiar siedzieć czy się bawić?-włączył muzykę i zaczęła się impreza. Wszyscy zaczęli wstawać i zabawa się rozkręcała, tylko ja zostałam sama na fotelu, ale nie długo bo przyszła do mnie Ciara.
-Co tam?-zagadnęła.
-Siedzę.-uśmiechnęłam się.
-Czemu nie zatańczysz z Jamesem?-spytała z uśmiechem.
-Przecież jest z tobą. W ogóle nie lubię tańczyć.-wzruszyłam ramionami.
-Oj przestań.-machnęła ręką. Nie jesteśmy parą!-uśmiechnęła się. A ja widzę jak na niego patrzysz.-puściła oczko.
-Co?!-zmieszałam się.
-To, że ci się podoba. James nie jest w moim typie.-uśmiechnęła się. Traktuję go jedynie jako kumpla.-wzruszyła ramionami.
Chyba ją polubię. Jest miła i dobrze mi się z nią rozmawia.
-Serio?-uniosłam brwi.
-Oj idź!-pociągnęła mnie za rękę i popchnęła prosto na Jamesa. Wylądowałam bezpiecznie w jego ramionach.
-Yyy...przepraszam.-wydusiłam.
-Zatańczymy?-uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech, bo tylko na tyle było mnie stać i zaczęliśmy tańczyć. Niestety na moje nieszczęście zaczęła lecieć wolna piosenka, a ja nie umiem tańczyć! W co ja się wpakowałam...Mam dobrego partnera, ale coś czuję, że nieźle go podeptam.
                                  Po tańcu podziękowaliśmy sobie wzajemnie i wróciłam na miejsce.
-Co tam?-spytałam Meg, która siedziała na kanapie.
-Odpoczywam od tańca.-uśmiechnęła się. A tam?
-Wracam z tańca...
-I jak?-poruszała brwiami.
-Co jak?-usiadłam.
-Oj Jade, Jade!-pokręciła głową i zaśmiała się. Dołączył do nas Carlos.
-Kwiatuszku zatańczysz ze mną?-zwrócił się do Meg z miną szczeniaczka. Dziewczyna spojrzała na niego i uległa.
Ja znowu zostałam sama, ale nie na długo, bo dosiadła się do mnie tym razem Ely.
-Co tam?-spytała.
-Dobrze, a tam?-uśmiechnęłam się.
-Nogi mnie bolą.-jęknęła, a ja zaczęłam się śmiać. Zignorowała mnie i kontynuowała. Widziałam, że tańczyłaś z Jamesem...Ciara nie była zazdrosna?
-Ciara? Nie sama mnie na niego popchnęła.-uśmiechnęłam się. Powiedziała, że James nie jest w jej typie.
-Uuu...serio?!
-Yhym,,,-pokiwałam głową.
-To więcej Maslowa dla ciebie!-puściła oczko, a ja szturchnęłam ją łokciem, a ona wybuchła śmiechem.
-Ely zatańcz ze mną!-zjawił się błagający Henderson.
-Logan mam dość!
-To nie!-wystawił język. To Jade ze mną zatańczy!-uśmiechnął się.
-Eee...-wydusiłam, a on pociągnął mnie za rękę na środek salonu.
Z Logana to naprawdę niezłe ziółko. Nie dziwię się, że Ely już wysiadła. Ja po jednym tańcu miałam dość, a co ona miała powiedzieć? Współczuję. Po tańcu rozwaliłam się na kanapie. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie podziali się Kendall i Dominic...Chwilę potem pojawiła się zadowolona blondynka.
-Co się stało?-spytałam z uśmiechem.
-Co się miało stać?-usiadła w fotelu.
-Nie było was.-poruszałam brwiami.
-A idź ty!-klepnęła mnie w kolano i znowu się gdzieś zmyła.
                                      Impreza chyba dobiegała końca, bo wszyscy siedzieli albo na kanapie, w fotelach i na dywanie. Pan domu wyłączył muzykę. Wszyscy byli zmęczeni. Było widać po ich twarzach.
-Wiecie już 01:00 wypadało by kończyć, bo sąsiedzi się wkurzą.-wykrzywił się.
-Już?-jęknęła zawiedziona Ciara.
-Ale możecie zostać na noc.-brunet wystawił język, za co dostał kuksańca w brzuch od Ely.
-Gdzie mamy spać?-spytała Domi.
-Na górze? Chłopaki mają u mnie swoje pokoje, więc możecie spać u nich...-spojrzał na mnie. Jade pasuje ci miejscówka w salonie?-patrzał na mnie błagalnym i przepraszającym wzrokiem.
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
Logan uśmiechnął się do mnie przepraszająco i obiecał, że przyniesie miękką pościel...Wszyscy za gospodarzem udali się na górę, a ja zostałam na dole. Tak jak obiecał przyniósł mi pościel. Pościeliłam kanapę i położyłam się. Było miękko. Nie wiem kiedy zasnęłam...
_______________________________________
Hej!
Przepraszam za rozdział! Jest okropny! Ta końcówka...-.- Ehh...
Jak Wam się podoba postać Ciary? ;) Mam nadzieję, że ją polubiłyście, bo nie będzie złym charakterem ;)
Cóż jako,że mam dobry humor :P przymknę oko na to co napisałam wyżej ^^.
Mam urodzinki! Ale jestem już stara :/ Hahaha, ale każdy się niestety starzeje :P
Co tam u Was?
Ja wypoczywam i staram się pisać rozdziały :)
W ogóle mam do Was pytanie...
Czytał ktoś może mojego bloga "Zakazany Owoc"? Jeśli tak to chcę Was powiadomić, że pracuję nad jego ulepszeniem...
Tak, więc jakby ktoś chciał czytać to zostawię linka pod najbliższymi postami  ;)

W skrócie o blogu:
Nie będzie to love story. To bardziej coś dla osób starszy. Dzieję się tam trochę :P. Narkotyki, alkohol... Reszty się dowiecie czytając :*.
Jeszcze jedno ^^. Jakbyście czytały nowego bloga, to wolał byście najpierw wspomnienia głównej bohaterki (jak się wszystko zaczęło) czy rozdziały, a wspomnienia wpleść w trakcie?
Pytam, bo chcę znać Waszą opinię :*.


Do Lili Angel: Postaram się poczytać :D Mam teraz dużo czasu,więc wpadnę. Następnym razem mogę Cię prosić o pozostawienie takiej informacji w zakładce "Pomoc" ;). Dzięki :)

Okej do zobaczenia w czwartek <3
Specjalnie dla Was rozdziały będę częściej tak jak obiecałam :3

Pozdrawiam xoxo



Obserwatorzy