-Szlag mnie zaraz trafi!-zamknęłam laptop.
-Nie ma nic?-zapytała zaniepokojona Meg, siadając w fotelu.
-Brawo!-westchnęłam.
-Spokojnie, na pewno za niedługo coś znajdziesz.-uśmiechnęła się ciepło i upiła ciecz z kubka.
-No nie wiem.-odsunęłam laptop i usiadłam po turecku.
-Jeśli chcesz mogę popytać o jakieś oferty w pracy. Może akurat ktoś by coś dla ciebie miał.-odstawiła kubek na stolik i uśmiechnęła się.
-Serio? Mogłabyś!-spytałam z nadzieją.
-Jasne, czego nie robi się dla przyjaciółki.-podkuliła nogi i puściła mi oczko.
-Jesteś świetna!-rzuciłam się na nią.
Zaczęła się śmiać.
-Wiem.
-Kiedy będą dziewczyny?-zapytałam wracając na miejsce.
-Nie mam pojęcia.-zgarnęła pilota i włączyła TV.
-Idę do siebie.-chwyciłam laptopa pod pachę i ruszyłam na górę.
Odłożyłam komputer na biurko i sięgnęłam po telefon. Wyświetlacz wskazywał godzinę dziesiątą. Zabrałam z szafy bluzę i małą torebkę, do której wrzuciłam wcześniej trzymany przedmiot, chusteczki, portfel oraz pomadkę. Poprawiłam włosy i ubrałam trampki. Gotowa zeszłam na dół.
-Wybierasz się gdzieś?-zawołała z pokoju brunetka.
-Idę na miasto!
-Okej, uważaj!
-Jasne! PA!-otworzyłam drzwi.
-Pa!-dobiegł mnie jeszcze głos.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku centrum.
Chodziłam po mieście dobre dwie godziny. Nie kupiłam nic konkretnego. Chodzenie po sklepach też mi się znudziło, więc obrałam kierunek DOM. Nagle usłyszałam za sobą swoje imię.
-Jade!-odwróciłam się.
-O dzień dobry!-uśmiechnęłam się.
-Co u ciebie kochana?-zagadnęła pani Cathy, mama Jamesa.
-Jakoś leci.-wzruszyłam ramionami. A co u pani?
-Też jakoś leci. Może skusisz się na lemoniadę?-uśmiechnęła się szczerze.
-Z przyjemnością.-ruszyłyśmy w kierunku kawiarenki.
Zajęłyśmy stolik dwuosobowy. Podeszła do nas kelnerka i przyjęła zamówienie.
-Wiesz Jade jaka jestem szczęśliwa.-tak jej uśmiech mówił wszystko.
-Co się stało?-poprawiłam się na krześle.
-Mój syn nie jest już z Halston! I to wszystko dzięki tobie!-złapała mnie za rękę.
-Proszę nie przesadzać, ja nic takiego nie zrobiłam.-czułam się dziwnie przytłoczona.
-Ależ nie przesadzam. Mam coś dla ciebie.-nachyliła się i zaczęła szukać czegoś w torebce.
-Nie musi pani.
-Jade, to mały drobiazg.-podała mi pudełeczko.
Mam wątpliwości do tego co znajdę w tym pudełku. Najchętniej wrzuciłabym je do torebki, ale pani Cathy uważnie mnie obserwowała i sugerowała, żebym je otworzyła. Posłuchałam jej rady, bo mogłam zrobić? Czułabym się głupio. Nagle zadzwonił telefon. Nie mój tylko pani Cathy. Na szczęście.
-To James.-uśmiechnęła się i odebrała.
Jakby czytał w moich myślach. Pokazałam kobiecie,że pudełeczko ląduje w torebce, a ta z uśmiechem pokiwała głową. Podeszła do nas kelnerka i podała nasze zamówienia. Pani Cathy zakończyła rozmowę.
-Co u Alison?-zagadnęłam.
-Bardzo dobrze.-rozpromieniła się.
Kobieta jest dzisiaj wyjątkowo radosna. Dziwnie przebywać w tak naładowanym szczęściem pomieszczeniu.
-Przyjeżdża do nas za niedługo. Jest w Europie z pracy. Musiała tam załatwić coś pilnego. Mogę jej powiedzieć, że jesteś i spotkacie się.
-Tak, to miło z pani strony.-posłałam jej ciepły uśmiech.
-Zadzwonię do ciebie jeśli uda mi się coś uzgodnić.
-Dobrze. Dziękuję.
-Ali na pewno się ucieszy. Tak dawno się nie widziałyście.
-Ma pani rację.-spojrzałam na zegarek, który wisiał nad ladą. Wie pani co, na mnie już pora.-założyłam torebkę przez ramię i wstałam.
-Dobrze kochana. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z panią Cathy uściskiem i wyszłam z kawiarenki w stronę domu.
***
-Jade to ty?!-weszłam do domu, a z kuchni dochodził głos Meg.
-Tak!-odkrzyknęłam i ściągnęłam buty.
Ruszyłam do przyjaciółki.
-Co robisz?-nachyliłam się przez jej ramię.
-Sałatkę.-uśmiechnęła się. Znalazłaś coś dla siebie?
-Nieee.-usiadłam na krześle. Ale spotkałam mamę Jamesa.-wzruszyłam ramionami.
-Oooo i co opowiadała?-dosypała jakieś przyprawy.
-Cieszyła się,że James nie jest już z Halston. I właśnie...-zaczęłam grzebać w torebce.
-Czego szukasz?-brunetka odwróciła się do mnie.
-Dostałam to.-wyciągnęłam pudełeczko na stół.
-Co to?-zainteresowana przyjaciółka usiadła obok mnie.
-Sama nie wiem.
-To otwórz.-uśmiechnęła się lekko.
Uchyliłam powoli wieczko. Moim oczom ukazał się prześliczny naszyjnik.
-O ja cię! Śliczny!-pisnęła Meg i "pomacała" go.
-Masz rację.-uśmiechnęłam się i założyłam biżuterię.
-Co jest śliczne?-zapytała Ely wchodząc z Domi do kuchni.
-Jade dostała piękny naszyjnik.-poinformowała je Meg i dziewczyny ruszyły w moim kierunku.
-Boski! Od Jamesa?-zapytała Domi.
-Blisko, od jego mamy.-uśmiechnęłam się.
-Od jego mamy?!-zdziwiły się i patrzały na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Za pomoc.-pokręciłam oczami.
-Jaką?-spytały zainteresowane Ely i Domi w tym samym czasie,
-Ehhh...-westchnęłam. Za to,że James nie jest z Halston. Twierdzi,że to moja zasługa. A wcale się tak nie czuję.-powiedziałam lekko przybita. Trochę głupio się z tym czułam.
-Nie przesadzaj, mama Jamesa po prostu cię lubi.-puściła mi oczko Meg.
-Mam pomysł.-dziewczyny spojrzały na mnie. Możemy nosić ten naszyjnik na zmianę, co wy na to?-uśmiechnęłam się szeroko dumna z pomysłu.
-Okej!-odpowiedziały.
Ruszyłam do salonu i usiadłam w fotelu.
-Domi?-zwróciłam się szeptem do kuzynki. Ely i Meg o czymś dyskutowały i włączyły telewizor.
-Tak.-spojrzała na mnie.
-Co jest?-podparłam brodę o rękę.
-Dlaczego coś ma być?-odpowiedziała zmieszana.
-Wydaję ci się, po prostu jestem zmęczona.-ziewnęła i uśmiechnęła się.
-To już mi lepiej.-wystawiłam język i przyłączyłam się do oglądania reklam. Może za chwilę poleci coś bardziej interesującego.
_______________________________________
Hejo! :) Przepraszam, za spóźniony rozdział, ale długo zwlekałam z tym czy go dodać. Trochę się dzieje w wakacje i nie mam czasu wejść na bloggera albo czasami mi się nie chce...Ale ruszyłam dzisiaj tyłek i oto jest! W sumie nie mam się co cieszyć, bo znowu wyszedł jakiś taki oklapnięty...
Mniejsza, mam nadzieję,że rozdziały będą potem ciekawsze, a tak przynajmniej mam w planach, więc wiecie obserwujcie ;) Dziękuję za poprzednie komentarze pod postem :* Liczę,że pod tym nie będzie mniej ^^.
Jak u wam leci życie? Macie jakieś plany co do blogosfery? A może jakieś wyjazdy? Dajcie znać xD.
Następny rozdział mam nadzieję pojawi się w piątek 31 lipca, ale niczego nie obiecuję (to taki wstępny plan, zobaczymy co będzie z komentarzami :P )
Okej do zobaczenia! Pozdrawiam Was ciepło, bo dzisiaj u mnie za oknem okropna pogoda, brrr.... :*.
Papa! xo
-Oooo i co opowiadała?-dosypała jakieś przyprawy.
-Cieszyła się,że James nie jest już z Halston. I właśnie...-zaczęłam grzebać w torebce.
-Czego szukasz?-brunetka odwróciła się do mnie.
-Dostałam to.-wyciągnęłam pudełeczko na stół.
-Co to?-zainteresowana przyjaciółka usiadła obok mnie.
-Sama nie wiem.
-To otwórz.-uśmiechnęła się lekko.
Uchyliłam powoli wieczko. Moim oczom ukazał się prześliczny naszyjnik.
-O ja cię! Śliczny!-pisnęła Meg i "pomacała" go.
-Masz rację.-uśmiechnęłam się i założyłam biżuterię.
-Co jest śliczne?-zapytała Ely wchodząc z Domi do kuchni.
-Jade dostała piękny naszyjnik.-poinformowała je Meg i dziewczyny ruszyły w moim kierunku.
-Boski! Od Jamesa?-zapytała Domi.
-Blisko, od jego mamy.-uśmiechnęłam się.
-Od jego mamy?!-zdziwiły się i patrzały na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Za pomoc.-pokręciłam oczami.
-Jaką?-spytały zainteresowane Ely i Domi w tym samym czasie,
-Ehhh...-westchnęłam. Za to,że James nie jest z Halston. Twierdzi,że to moja zasługa. A wcale się tak nie czuję.-powiedziałam lekko przybita. Trochę głupio się z tym czułam.
-Nie przesadzaj, mama Jamesa po prostu cię lubi.-puściła mi oczko Meg.
-Mam pomysł.-dziewczyny spojrzały na mnie. Możemy nosić ten naszyjnik na zmianę, co wy na to?-uśmiechnęłam się szeroko dumna z pomysłu.
-Okej!-odpowiedziały.
Ruszyłam do salonu i usiadłam w fotelu.
-Domi?-zwróciłam się szeptem do kuzynki. Ely i Meg o czymś dyskutowały i włączyły telewizor.
-Tak.-spojrzała na mnie.
-Co jest?-podparłam brodę o rękę.
-Dlaczego coś ma być?-odpowiedziała zmieszana.
-Wydaję ci się, po prostu jestem zmęczona.-ziewnęła i uśmiechnęła się.
-To już mi lepiej.-wystawiłam język i przyłączyłam się do oglądania reklam. Może za chwilę poleci coś bardziej interesującego.
_______________________________________
Hejo! :) Przepraszam, za spóźniony rozdział, ale długo zwlekałam z tym czy go dodać. Trochę się dzieje w wakacje i nie mam czasu wejść na bloggera albo czasami mi się nie chce...Ale ruszyłam dzisiaj tyłek i oto jest! W sumie nie mam się co cieszyć, bo znowu wyszedł jakiś taki oklapnięty...
Mniejsza, mam nadzieję,że rozdziały będą potem ciekawsze, a tak przynajmniej mam w planach, więc wiecie obserwujcie ;) Dziękuję za poprzednie komentarze pod postem :* Liczę,że pod tym nie będzie mniej ^^.
Jak u wam leci życie? Macie jakieś plany co do blogosfery? A może jakieś wyjazdy? Dajcie znać xD.
Następny rozdział mam nadzieję pojawi się w piątek 31 lipca, ale niczego nie obiecuję (to taki wstępny plan, zobaczymy co będzie z komentarzami :P )
Okej do zobaczenia! Pozdrawiam Was ciepło, bo dzisiaj u mnie za oknem okropna pogoda, brrr.... :*.
Papa! xo
Super!!! Hehe ten naszyjnik xd czekam xo
OdpowiedzUsuńJejku, nareszcie nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńJade znajdzie w końcu prace, niech sie nie martwi.
haha mama Jamesa jest dobra :D Jeszcze ich zeswata :P zobaczycie, a jesli nie ona, to sami się zeswatają.
Ten naszyjnik jest piękny ^^
super rozdział i czekam na nn :)
ps nowy u mnie :D
Wreszcie rozdział. Mama Jamesa bardzo lubi Jade, więc James powinien jakoś to zauważyć. Naszyjnik śliczny. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Szkoda, że jest tylko tak mało komentarzy, bo chcę już następny.
OdpowiedzUsuńHej, jestem nową czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńPiszesz C U D O W N I E!!!!!!
Wszystkie rozdziały są wspaniałe!
Opisałaś to tak, że wszystko przeżywałam jakbym była tą osobą.
Masz WIELKI talent ;)
Świetnie, że mama Jamesa ją lubi, może naprawdę ich zeswata :)
Piękny naszyjnik, tylko szkoda, że nie od Jamesa :(
Kiedy next?
Świetny, kiedy next?
OdpowiedzUsuń