Jednorazówka 2

Dziś mamy dzień 14 luty. Pewnie większość cieszy się z tego tak samo jak ja co nie? ^^ No cóż. Z tej okazji napisałam jednorazówkę, ale niestety będzie miała happy end :( i wszystkich samotnych pogrąży w jeszcze większej żałobie...Niestety.
Ale nikogo nie zmuszam do czytania, tak więc czytać to na własną odpowiedzialność xD.
Uprzedzałam :P

Oto bohaterowie jednorazówki:



MADY
 CAROLINE


 ANN


OLIVER


DAVID
CHRISTIAN


JACOB



JEDNORAZÓWKA:

Dallas. To właśnie tu chodzę do szkoły. Tu spędziłam całe szesnaście lat mojego życia.
Mam wszystko co do życia potrzebne, ale czy na pewno? Hmm...NIE. Nie mam miłości. Drugiej połówki. Bliskości drugiej osoby, czyli chłopaka.
Mam idola, ale co z tego jeśli w życiu go nie poznam?! Z tego powodu mam zostać sama? Albo iść do zakonu? Chcę chłopaka!
~***~

Dziś w naszej szkole odbywają się (werbel proszę) WALENTYNKI! 
Najgorsze święto dla singli. Najgorsze słowo. Z trudem przechodzi mi przez gardło. Jak można tak katować biednych samotnych ludzi?! W ogóle jak można lubić to święto?! A przepraszam można, gdy ma CHŁOPAKA.
-Hej Mady!-usłyszałam wesoły głos mojej przyjaciółki, która wyrwała mnie z rozmyślania.
-Hej!-zatrzymałam się.
Przytuliłyśmy się i ruszyłyśmy dalej. Pod salę z matematyki.
-Jesteś w szkole?-zdziwiła się.
-Niestety.-dotarłyśmy pod salę.
Zajęłyśmy miejsce na ławce obok Caroline.
-Psyt...-Caroline szturchnęła mnie łokciem.
-Co?!-spojrzałam na nią trzymając się za ramię.
Nachyliła się do mnie i szepnęła.
-Ktoś się znowu na ciebie patrzy.-uśmiechnęła się.
Spojrzałam w lewo. Przy ścianie w gronie swoich kumpli stał chłopak. 
-Przestań!-uderzyłam ją w ramię.
Nie przejęła się tym tylko razem z Ann wybuchnęły śmiechem.
Dobra mają rację, bo parę razy sama już to zauważyłam. Gapi się na mnie jak na 8 cud świata. Może przesadzam...Ale nie jest zły. Zgoniłam się w myślach. Sama nie wiem czego chcę. Westchnęłam.
                      Zadzwonił dzwonek i cała klasa weszła do sali. Razem z Ann zajęłam naszą trzecią ławkę przy oknie. Wypakowałyśmy książki i zaczęła się lekcja. Była okropnie nuda, więc odwróciłam się o jakieś trzydzieści stopni w bok i popatrzałam na chłopaka z przerwy. Jego wzrok był odwrócony w moją stronę. Chyba. Odrzuciłam włosy do tyłu i wróciłam wzrokiem do zadania. To było dziwne. Bardzo dziwne.

*Po jakiś 15 minutach...*
-Ann gapi się na mnie?-szepnęłam do przyjaciółki.
Spojrzała w tamtą stronę. 
-Prawdopodobnie. Wiesz raczej nie na mnie, bo nie odwrócił wzroku.-spojrzała na mnie.
-Jejku.-wróciłam do przepisywania z tablicy.
Zaczyna mnie to drażnić. Jak można się na kogoś gapić bez powodu?! Za dużo tego gapienia. Okej rozumiem, ale bez przesady. On mnie prześladuje! Dobra ja też nie jestem lepsza,ale no...
Zadzwonił dzwonek informujący o przerwie. 
Spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam z Ann i Caroline na następną lekcję.
-Wiecie,że dzisiaj bal walentynkowy.-zaczęła Car.
-Suuuper.-odpowiedziałam znudzona.
-Idziecie?-dopytywała Ann.
-Ja nie. Po pierwsze nie mam z kim iść, po drugie mam plany na wieczór.-zaczęłam wyliczać na palcach.
Dotarłyśmy pod salę z angielskiego. Usiadłyśmy na końcu korytarza.
-Chodź! Wystroimy się!-nalegała brunetka.
-Nie!-skrzyżowałam ręce na piersi.
-No weź!-jęknęła blondynka.
-Och no dobra!-poddałam się.
W sumie można się wystroić. Jedyny plus tego wieczoru. Tylko szkoda,że moje lody w zamrażarce pójdą na marne. Westchnęłam.
-Patrz kto idzie.-zachichotały.
Pokręciłam głową. Miałam tego dość. Mogę je udusić?! Cała ta sytuacja zaczęła doprowadzać mnie do szału. Na szczęście ostatnia lekcja i mogę wrócić do domu. Miałam plany na wieczór. Siedzieć w łóżko z lodami i moim misiem Franiem, oglądając filmy i użalając się nad sobą. Oryginalny pomysł, ale niestety pójdzie na marne, bo idę na głupi bal pod naciskiem przyjaciółek. 
-O której jest bal?-zapytałam.
Wypadało by się dowiedzieć.
-O 18:00.-rzucił David który siedział na ławce z kumplami nieopodal nas.
-Och dzięki.-uśmiechnęłam się do niego, a on odwdzięczył się tym samym i wrócił do rozmowy z chłopakami.
-Uuu...-zaczęły.
-Boże za co ty mnie tak każesz?-strzeliłam facepalma.
-Sorki.-zachichotały.
Dołączyłam się do nich. 
-Dlaczego odpowiedział mi David, a nie któraś z was?-spojrzałam na nie surowo.
-Gadałyśmy o ciuchach. Sorki.-uśmiechnęła się Ann.
Rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Zabrałyśmy swoje torby i ruszyłyśmy pod salę. Nauczycielka już na nas czekała. Wpuściła nas do sali i kazała wyciągnąć tylko długopisy. O nie! Odłożyłam torbę na krzesło obok, bo tym razem siedziałam sama. Ann i Caroline siedziały przede mną.
-Dzisiaj napiszecie sprawozdanie.-oznajmiła nauczycielka, a cała klasa oburzyła się. Jacob rozdaj kartki.
Chłopak wstał z miejsca, zabrał od nauczycielki kartki i zaczął je rozdawać. Super! Mówiłam jak uwielbiam ten dzień? 
Kiedy otrzymałam kartkę podpisałam się i zaczęłam myśleć nad tematem. 
Ktoś jednak mi przerwał. Do klasy weszły dwie dziewczyny z pocztą walentynkową. Świetnie. Odłożyłam długopis i przyglądałam się akcji.
-Dzień dobry, możemy przeszkodzić?-zapytała jedna z dziewczyn.
-Proszę.-nauczycielka wskazała ręką na klasę. 
Znałam te dziewczyny ze szkolnego kółka teatralnego. Były całkiem sympatyczne. Zaczęły rozdawać walentynki. Ugh. Nagle na mojej ławce pojawiły się dwie czerwone koperty. To jakiś żart?! Byłam w szoku. Sprawdziłam czy dobrze trafiły. Mandy Maslow. Moje oczy prawie wyskoczyły z orbit. Byłam przerażona i podekscytowana. Moje pierwsze kartki walentynkowe. Co się dzieje na tym świecie? Schowałam kartki do torby. Nie chciałam ich teraz otwierać. Moje przyjaciółki odwróciły się do mnie z głupimi uśmieszkami. 
-Co?!-zapytałam gdy poczta wyszła i zrobił się szum.
-Nic!-zaśmiały się i odwróciły z powrotem.
Nie zdziwiłabym się, gdyby one mi coś głupiego napisały. Może robią se ze mnie jaja. 
-Dobrze kochanie proszę o spokój!-zawołała nauczycielka. Zacznijcie pisać zostało wam trzydzieści minut.
Wszyscy bez wyjątków skupili się na swoich kartkach.

*Po lekcjach*
Dotarłam do domu. Przywitałam się z mamą i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z torby TE kartki i położyłam się z nimi na łóżko. Chwilę się zastanawiałam. To na pewno dla mnie? Ale od kogo? Spojrzałam już któryś raz z kolei na moje imię i nazwisko. Otworzyłam powoli pierwszą kopertę.

Niech Twa miłość 
będzie taka sama,
a nawet większa niż ta, 
którą ja żywię do Ciebie.

Twój Adorator

Napisane na komputerze. Ciekawe od kogo. Fajny wierszyk. Pierwszy raz w życiu dostałam walentynkę! I to na dodatek dwie! Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam drugą.

...Ach przeznaczenie! Gdzie jesteś,gdzie?
Czy nie chcesz abyśmy się spotkali: ja i ona?
Twarzą w twarz, dłońmi drżącymi 
ustami rozognionymi, włosami mokrymi od kropli deszczu...
-Jedyna moja - mówię cichutko - Kocham Cię...

Ale romantycznie! Wzruszyłam się. Na prawdę zastanawiam się od kogo one mogą być. Objęłam mocniej tą kartkę. Była cudowna. Spojrzałam na zegarek. 16:00. O! Podniosłam się gwałtownie. Odłożyłam walentynki na biurko i podeszłam do szafy. Pogrzebałam w niej trochę, aż w końcu znalazłam coś odpowiedniegoPołożyłam zestaw na łóżko i poszłam do łazienki. Znalazłam tam swoją kosmetyczkę. Wyciągnęłam z niej potrzebne rzeczy do zrobienia makijażu. Kiedy skończyłampomalowałam jeszcze usta jasną pomadkąPo makijażu ostrożnie się ubrałam. Na sam koniec zostawiłam włosy. Do końca nie wiedziałam co z nimi zrobić, więc zrobiłam je lekko lokówką. Efekt mnie zachwyciłByłam gotowa. Zabrałam jeszcze z kosmetyczki błyszczyk i wrzuciłam go to torebki. Zeszłam na dół.
-Mamo wychodzę!-krzyknęłam będąc przy drzwiach.
-Przyjechać po ciebie?
-Zadzwonię. Pa.-wyszłam z domu.
Ruszyłam w kierunku klubu, gdzie miała odbyć się impreza. 

*Klub*
Dotarłam pod klub. Ujrzałam tam tylko moją klasę. Może to i nawet lepiej. Chociaż mogę się nie dowiedzieć od kogo dostałam walentynki. Dostrzegły mnie przyjaciółki i podbiegły w moją stronę. 
-Dla kogo się tak wystroiłaś?-poruszyła brwiami Caroline.
-A ty?-wystawiłam język. Impreza dla naszej klasy?-puściłam tamto pytanie z wiatrem.
-Powiedzmy.-uśmiechnęła się Ann.
-To znaczy?
-Tak!-pisnęły.
-Teraz mi to mówicie?-jęknęłam.
-No weź!
Chwycił mnie pod ręce z obu strony i zaprowadziły do sali. Przywitałam się z wychowawczynią i weszłyśmy do salki, gdzie leciała muzyka.
-Wiecie,że tutaj nikt nie będzie tańczył?-skrzyżowałam ręce na piersi. To nasza klasa!
-Oj tam.-usiadłyśmy na krzesłach, gdzie reszta dziewczyn.
-Hej!-przywitały się.
-Hej!-powtórzyłyśmy.
-Nie tańczycie?-zapytała Ann.
-Czekałyśmy na was!-krzyknęły i pobiegły na parkiet.
Moje przyjaciółki spojrzały na mnie.
-Ja nie idę.-usiadłam na krześle. Ale jak chcecie to idźcie.-uśmiechnęłam się.
Popatrzały po sobie, uśmiechnęły się lekko i puściły mi perskie oka. Zaśmiałam się.
Zostałam sama na walentynkowej imprezie. Spojrzałam na koniec sali. Siedziałam tam grupka chłopaków z mojej klasy. Większość z nich grała na telefonach i od czasu do czasu o czymś rozmawiali. Westchnęłam. Czemu oni muszą być tacy dziwni? Spoglądałam na każdego po kolei. Jeden chłopak gapił się na mnie. Był to Oliver. Odwróciłam szybko wzrok i spojrzałam tym razem na bawiące się dziewczyny na środku parkietu. Nie mogę tak. Pokręciłam głową i znowu spojrzałam na chłopaka. Tym razem lekko się do mnie uśmiechnął. Również odwzajemniłam uśmiech. Odwróciła się, a ja teraz spojrzałam na innego. Był zagapiony w telefon. Westchnęłam. Obok mnie zjawiła się Caroline.
-Ana tańczy z Jacobem.-zawiadomiła mnie, a ja spojrzałam w tamtą stronę. 
Moja przyjaciółka była w siódmym niebie. Zachichotałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że nie widziałam go w grupce chłopaków. Ann od kiedy go poznała cały czas się nim zachwycała i chciała z nim zatańczyć. Jej marzenie właśnie się spełniło! Na dodatek tańczyli do jej ulubionego kawałka.
-Ale szczęściara!-uśmiechnęłam się.
-No, a ty?-poruszyła brwiami.
-Co ja?
-No Oliver, gapi się na ciebie.-uśmiechnęła się.
-Oj daj spokój! Gdyby coś...-urwałam.
-To?-spojrzała na mnie wyczekująco.
-Myślisz,że?
-Co?!-niecierpliwiła się.
-Myślisz,że wysłał mi walentynkę?-spojrzałam na niego. Gadał aktualnie z chłopkami.
-Może, ale przecież masz dwie.-pokiwałam głową. To druga od kogo?
-Nie wiem. Nienawidzę Walentynek!
Obok nas pojawił się Christian. Przerwałyśmy rozmowę. Moja przyjaciółka była cała w skowronkach. 
-Hej.-przywitał się nieśmiało.
-Hej.-odpowiedziałyśmy razem.
-Caroline...
-Tak?
-Zatańczysz ze mną?-uśmiechnął się i podrapał po karku.
-Chętnie.-lekko pisnęła, ale nie dało się tego usłyszeć przez muzykę. Podała mu dłoń i ruszyli na parkiet. Super znowu moja przyjaciółka ma szczęście. Z głośników zaczęła płynąć jej ulubiona piosenka. Uśmiechnęłam się do siebie. Też bym chciała z kimś zatańczyć! Czy proszę o zbyt wiele?! Chodzi mi tylko o taniec, nie musi być nic więcej. 

-Mady! Mady!-szturchnęła mnie Katie
Nie wiem kiedy się obok mnie znalazła, ale spojrzałam na nią.
-Co?
-Słuchaj!-wskazała głową na DJ'a.
-Uwaga! Uwaga! Pewien chłopak zadedykował piosenkę, ale ma również nadzieję na taniec.-uśmiechnął się. Z dziewczyną, która dostała od niego walentynkę!-włączył piosenkę. Słuchałam jej uważnie. Jakimś dziwny trafem to była moja ulubiona piosenka! Ale jak? Co? Rozejrzałam się po sali. Większość chłopaków z naszej klasy ruszyło na parkiet z dziewczynami. To było dziwne. Ja siedziałam sama i spuściłam głowę. Moją uwagę przykuły buty. Ktoś przede mną stał. Podniosłam głowę i zobaczyłam Davida, który lekko się uśmiechał.
-Mogę prosić?-wyciągnął do mnie dłoń.
Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego rękę ruszając z nim na parkiet.
-To ty wszystko...-zapytałam kładąc mu ręce na ramiona.
-Tak.-wyszczerzył się i objął mnie w talii. Ostatnio zacząłem na ciebie patrzeć.
-Serio?-zachichotałam.
Jakbym nie zadawała sobie z tego sprawy. Nie powiedziałam oczywiście tego na głos.
-Tak,-pokiwał głową. Coś mnie w tobie zaciekawiło.-uśmiechnął się.
-Och i mówisz to ty?-uśmiechnęłam się.
David był raczej chłopakiem, który mógłby zagadać do każdej dziewczyny. Nie powiedziałabym,że może być taki nieśmiały.
-No wiesz.-zaśmiał się.
-Skąd wiedziałeś,że lubię tą piosenkę?-zmieniłam temat.
-Masz koleżanki co nie?-puścił mi oczko.
Zaśmiałam się. Będą się musiały z tego wyspowiadać i to porządnie! 
-Jeśli to nie tajemnica, to mogę wiedzieć jaka była twoja walentynka?-przesunęliśmy się na koniec sali. Oczywiście nadal tańcząc.
-A która ci się spodobała?-uśmiechnął się łobuzersko.
-Hmm...chyba ta z krótkim dialogiem.
-Więc to ta.-uśmiechnął się.
-Czemu akurat ja?
-Jak już mówiłem.-uśmiechnął się. Pamiętasz naszą wycieczkę do Nowego Jorku?
-No tak i co?-uśmiechnęłam się.
-Tam coś jakby...-urwał, a potem odetchnął i powiedział prosto z mostu. Tam zaczęłaś mi się podobać.-uśmiechnął się. A walentynka i taniec to pomysł, a zarazem zachęta na coś więcej.-uśmiechnął się zawstydzony.
-To dziwne, ale dlaczego po takim czasie?-spojrzałam na niego. Wzruszył ramionami. Westchnęłam. Wiesz skoro mówimy sobie o takich rzeczach...-urwałam i spojrzałam w jego niebieskawe oczy. Ty też zacząłeś mi się tam podobać.-spuściłam głowę.
-Przeznaczenie?-podniosłam głowę. Na jego twarzy malowało się zadowolenie.
-Może?-wzruszyłam ramionami.
-Ładny naszyjnik.-spojrzałam na dekolt. Chwila przecież ja nie mam łańcuszka. Podniosłam głowę. A po chwili poczułam na swoich ustach jego usta. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku pod koniec piosenki. Na sali wszyscy skandowali gorzko,gorzko,gorzko. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zaczęliśmy się śmiać.
-Czyli jesteśmy razem?-upewnił się.
-Hym...-potrzymałam go trochę w niepewności. Na filmach tak robią, więc stwierdziłam...Dlaczego nie spróbować. Przyjrzałam mu się. Był spięty, ale o to chyba chodzi? Uśmiechnęłam się. 
-Tak!-odpowiedziałam w końcu i przytuliłam go.
-Świetnie.-uśmiechnął się i odwzajemnił gest.
Jak miło być w jego ramionach. Westchnęłam. Najlepsza rzecz jaka mi się przytrafiła. Odsunęłam się od niego niechętnie.
-Zaraz wrócę, muszę do łazienki.-pokiwał głową, a ja wyszłam z sali, ale nie w stronę łazienki. Poszłam na dwór, gdzie chyba wyszedł Oliver. Zrobiło mi się go żal, więc poszłam za nim. Nie myliłam się. Siedział na ławce. Podeszłam do niego bliżej.
-Hej, mogę?-zapytałam.
Chłopak spojrzał na mnie smutnymi oczami i pokiwał głową. Poprawiłam sukienkę i usiadłam obok niego.
-Co się stało?
-Idź lepiej do Davida!-prychnął i wstał z ławki.
-Możemy pogadać?-nie dawałam za wygraną i poprosiłam,żeby usiadł.
-O czym?-skrzyżował ręce.
-O tobie, a raczej o twoim zachowaniu?-spojrzałam na niego.
-Więc?
Wkurzał mnie. Tak na prawdę wcale mnie muszę tutaj siedzieć. Miałam ochotę nieźle go uderzyć, ale powstrzymałam się.
-Czemu wyszedłeś?
Westchnął. Myślałam,że już nie odpowie, ale jednak.
-Bo mi się podobasz! Nie chciałem patrzeć na ciebie i Davida!-spuścił głowę, a ja natychmiast dotknęłam jego ramienia. 
-Ty też mi się podobałeś.-przygryzłam wargę.
-Podobałem!-syknął przez zęby i kopnął kamyk.
-Zrozum mnie! Ty i David gapiliście się na mnie, a ja nie wiedziałam o co wam chodzi!-broniłam się.
Wiem,że to słabe, ale tak było.
-Racja to moja wina.
-Nie, nie twoja.-pokręciłam głową, chodź i tak na mnie nie patrzał.
-Ale gdybym ci wcześniej powiedział...
-Stało się, ale posłuchaj możemy się przyjaźnić.
-Sam nie wiem...-podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Dasz radę. Wierzę w ciebie.-pocałowałam go w policzek.
-Spróbuję.-uśmiechnął się.
-Chodź, może zatańczymy?-chwyciłam go za rękę i wróciliśmy do środka. Przy wejściu czekał David. 
-Mady!-wkurzył się.
Spojrzałam na nasze ręce i puściłam Olivera.
-David to nie tak!-zaczęłam.
-Jesteś taka jak wszystkie!
-Stary posłuchaj jej!-Oliver złapał go za ramię.
-A ty co?! Myślałem,że jesteśmy kumplami.
-Jesteśmy!-zapewnił go.
-Już nie sądzę.-rękoczyny poszły w ruch. Zaczęła się bójka. Dlaczego chłopcy muszą się zachowywać jak dzieci? Pokręciłam oczami i podbiegłam do nich.
-Przestańcie!-próbowałam ich jakoś od siebie odciągnąć, ale nie dawałam rady. Pobiegłam po wychowawczynię. Ona zawołała do pomocy Jacoba i Kevina. Oni dali radę odciągnąć od siebie dwie bestie.
-Co tu się stało?-krzyknęła wychowawczyni.
-Nic.-David wytarł wargę.
-Jak to nic, skoro mogliście się zabić?!
-David nie dał dojść do słowa Mady.-zaczął Oliver, a pani spojrzała na mnie.
-Co się stało?-ponowiła pytanie tym razem do mnie.
Westchnęłam. Nie lubię się spowiadać.
-Jeśli pani zauważyła to co się niedawno wydarzyło na sali.-urwałam, a ta z lekkim uśmiechem pokiwała głową. Oliver wybiegł, więc poszłam za nim.-ujrzałam na sobie spojrzenie Davida. Nie zwracałam na niego uwagi. Rozmawialiśmy po prostu i poprosiłam,żebyśmy zatańczyli, a mój chłopak jest zazdrosny!-spojrzałam na niego groźnie, a on spuścił wzrok.
-Młodzież.-zaśmiała się kobieta. Zostawię was i wytłumaczcie to sobie spokojnie.-oddalił się z Jacobem i Kevinem do sali.
-Jesteś z siebie zadowolony?!-krzyknęłam na Davida i podeszłam do niego. On nadal miał spuszczony wzrok. Jesteś zadowolony?-powtórzyłam tym razem spokojniej. Podniósł na mnie wzrok, a w jego oczach zobaczyłam smutek i nienawiść do samego siebie. Nachyliłam się i stanęłam na palcach, starłam krew z jego wargi. Jesteś zazdrosny!-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
-Przepraszam cię.-wziął moje ręce, a po chwili mnie pocałował.
-Halo! Ja tu jestem!-odezwał się Oliver za moimi plecami.
-Sorki.-skrzywiłam się, a David objął mnie ramieniem.
-Mogę zatańczyć z Mady?-poszkodowany spytał Davida.
-Hej! Nie jestem jego własnością!-oburzyłam się, a mój chłopak wybuchnął śmiechem.
-Nie wiedziałem,że jesteś taka.-szepnął mi do ucha.
-Jaka?-spojrzałam na niego.
-Ostra.-pocałował mnie, a ja się zaśmiałam.
-Jeszcze wiele rzeczy będziesz się musiał o mnie dowiedzieć.-puściłam mu oczko i pociągnęłam Olivera za rękę. Dotarliśmy na parkiet. Leciała wolna piosenka,więc tańczyliśmy przytuleni do siebie.
-Ty tak serio?-zaczął.
-Ale co?
-Jesteś z Davidem.
-Już ci mówiłam.-uśmiechnęłam się lekko.
-No wiem, ale wiesz jak się czuję?-udał załamanego.
-Nie przesadzaj.-zaśmiałam się i uderzyłam go lekko z łokcia.
-Ał!-udał,że go to zabolało. David ma racje mówiąc,że jesteś ostra.-wyszczerzył ząbki.
-Mogę jeszcze mocniej.-uśmiechnęłam się.
-Nie dzięki.-odpowiedział i piosenka się skończyła. Fajnie się tańczyło.-uśmiechnął się i poszedł do kolegów.
Zeszłam na bok i usiadłam na krześle, gdzie poprzednio.
-Mady!-przytuliła mnie Ann. Ładna z Was para. Zawsze ci to mówiłam.-uśmiechnęła się.
-Chodzi ci o mnie i o Davida?-upewniłam się, a ona pokiwała głową. Uśmiechnęłam się. A jak tam Jacob?-zmieniłam temat.
-Przetańczyliśmy chyba z pięć piosenek.
-Coś jeszcze?-dopytywałam.
-Nie całowaliśmy się jeśli o to ci chodzi.-posmutniała.
-Wiem jak ci pomóc.-wyszczerzyłam się.
-Jak?!-popatrzała na mnie zdziwiona.
-Daj mi sekundkę.-wstałam i poszłam szukać mojego chłopaka.
Jak to fajnie brzmi. Mojego. Davida znalazłam przy budce DJ'a. Kiedy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się uśmiech. Po bójce trochę się ogarnął. Słodziak.
-David pomożesz mi?-szepnęłam mu na ucho.
-Zależy w czym?-uśmiechnął się łobuzersko, a reszta chłopaków gapiła się na nas dziwnie.
-Chodź.-chwyciłam go za rękę i oddaliliśmy się trochę. Na jego twarzy ciągle igrał ten uśmieszek.
-Słucham.
-Powiedziałam by ci coś,ale lepiej nie.-wystawiłam język, a on przekręcił rozbawiony oczami. Pomożemy Ann?
-Co mamy zrobić?-objął mnie.
-Myślałam,żebyśmy tańczyli.-pokiwał głową. I przez przypadek wpaść na nią i Jacoba. Co ty na to?-uśmiechnęłam się.
-Spoko.-uśmiechnął się.
-Serio?-byłam zaskoczona.
-Tak czemu nie.-wzruszył ramionami.
-Dzięki.-pocałowałam go.
-Mam już dość gadania o Ann.-zaśmiał się.
-Co?
-Jacob ciągle o niej nawija.-westchnął.
-Ann ciągle o nim.-zaśmialiśmy się.
-A ja ciągle o tobie.-powiedzieliśmy razem i wybuchnęliśmy śmiechem.
Po uspokojeniu złączyliśmy nasze ręce i ruszyliśmy do Ann.
-Ann ma pomysł.-posłałam jej ciepły uśmiech.
-Wy tak ładnie wyglądacie.-rozczulił się, a my się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Co to za uśmieszek? Hmm...?-obok nas zjawiła się Caroline.
-Nie ważne.-machnęłam ręką. Chcesz znać plan?-popatrzałam na blondynkę.
Caroline szturchnęła mnie biodrem, pokazując dziwne rzeczy. Zaśmiałyśmy się. Pokiwałam głową, a ona oddaliła się do Christiana. 
-Musisz zatańczyć ze swoim "księciem"-odezwał się David.
Czyli obgadali plan kiedy ja wygłupiałam się z Caroline. Nieźle. 
-Spróbuję i co dalej?-patrzała na mojego chłopaka.
-Resztę zostaw nam.-puścił jej oczko.
-Okej.-uśmiechnęła się i ruszyła po Jacoba.
-Co robimy?-zapytałam Davida. W końcu on teraz dowodził tą "misją".
-Idziemy tańczyć.-złapał mnie za rękę i poszliśmy tańczyć.

*Jakiś czas później...*
Misja przebiegała zgodnie z planem. Ann i Jacob zaczęli tańczyć, tak samo jak ja i David. Tylko tym razem do wolnej piosenki, którą w końcu raczyli puścić. W trakcie piosenki podeszliśmy bliżej nich. Kiedy byli zapatrzeni w siebie popchnęliśmy ich. Dzieliło ich dosłownie kilka centymetrów. No na co czekacie! Spojrzeli sobie w oczy, później zatopili się w pocałunku. Większość sali zaczęła im kibicować.
-Nasze zadanie wykonane.-uśmiechnęłam się.
-Idę po poncz, chcesz też?
-Jasne, tylko nie za dużo.-uśmiechnął się i poszedł w kierunku stołu.
-Hej Caroline.-przywitałam przyjaciółkę i zajęłam miejsce obok niej przy ścianie.
-Hej.-uśmiechnęła się.
-Co taka szczęśliwa?-poruszałam brwiami.
-Przetańczyłam najcudowniejsze chwile w moim życiu! Christian dał mi pierścionek.-pokazała mi go. Tak zapieczętował nasz związek.-uśmiechnęła się.
-Jest śliczny!-skomentowałam pierścionek. Tak się cieszę z twojego szczęścia!-objęłam ją.
Odwzajemniła gest.
-Ty i David jesteście śliczną parką.
-Dzięki.
-A tak się tego wyrzekałaś.-wystawiła język.
-Tak wyszło...-zaśmiałam się.
Obok nas pojawił się David. Podał mi kubeczek i stanął koło mnie. 
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.
-Co u Ann?-zapytała Caroline po przywitaniu się z Davidem.
-Jest z Jacobem.
-Jednak te walentynki są świetne!-uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Z głośników przemówił głos DJ'a.
-Zapraszamy wszystkie pary na parkiet! Puszczamy ostatnią piosenkę, więc wykorzystajcie do dobrze!
Uśmiechnęłam się do Davida. Caroline poszła szukać swojego chłopaka. Ann i Jacob już czekali na środku. Aby nie marnować czasu również ruszyliśmy na miejsce zbiórki. Obok nas chwilę później pojawiła się Caroline i Christian. Wszystkie uśmiechnęłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy tańczyć ostatnie tańce ze swoimi chłopakami.


~***~
Walentynki najgorsze święto, ale teraz jedno z najlepszych. Mam chłopaka! Mam nadzieję,że nas związek przetrwa jak najdłużej. Moje przyjaciółki są równie szczęśliwe jak ja. To święto spędzamy teraz w szóstkę i jesteśmy szczęśliwi. 
Święto zakochanych to czas, w którym ludzie wyznają sobie miłość, a nie powinni użalać się nad sobą! 
KONIEC!


W takim razie dziewczyny! Weźcie się za siebie! Jeśli nie jesteście w związku poczekajcie jakiś czas, a kiedyś na pewno pojawi się Wasz Walenty :*. Łatwo mówić co nie :P. Szczerze to nie mam pojęcia jak stworzyłam tą jednorazówkę, ale myślę, że nie jest tak źle? ^^. Wiem,że większość pewnie nie lubi tego święta (tak jak ja :) ) i robi wszystko, żeby siedzieć w domu i nie wychodzić na ulicę. Ale co jest złego w siedzeniu w domu i oglądaniu filmów lub czytaniu książek, w jedzeniu lodów i użalaniu się nad sobą? :D Cóż Wesołych Walentynek! Nie martwmy się jutro Dzień Singla!! :*. 

Ps. Na poprawę humorków :) macie prezenty od chłopków z BTR :* :P





I gifek z Loganem na zakończenie ;*



1 komentarz:

  1. Jejka! Ta jednorazówka jest... cudowna *,*
    Nie wiem czemu ale wybuchnęłam śmiechem w tym momencie:
    " Nie wiedziałem,że jesteś taka.-szepnął mi do ucha.
    -Jaka?-spojrzałam na niego.
    -Ostra." xD
    Czekam na następną!! ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy